Heh, śmiesznie to sie czyta piski byly zawsze i będą i nie ma co tu polemizować. Nie wierze w to abyś caly czas z dziecmi wychodziła na dwór, że nie puszczalas dzieci samych na dwor. Wrzucasz wszystkich rodziców do jednego worka. To starszych ludzi tez wrzucac do jednego ze byli ubekami?? No nie.
Mam dzieci w wieku szkolnym więc jestem z tym tematem na bieżąco.
Owszem i moim dzieciom zdarzało się zachować głośno na placu zabaw. Jednak zawsze zarówno ja jak i moja żona reagowaliśmy na takie zachowania tłumacząc swoim dzieciom, że nie są same na placu zabaw. Że w blokach mieszkają ludzie, którzy chcą w swoich mieszkaniach odpoczywać, że krzycząc przeszkadzają w zabawie innym dzieciom.
Tłumaczyliśmy do skutku. Pomogło do tego stopnia, że w szkole w czasie przerw zwracali uwagę innym głośno zachowującym się rówieśnikom - za to zostały pochwalone na zebraniu rodziców (bliźniaki - uczą się w tej samej klasie).
Więc myślę, że to w dużej mierze od nas, rodziców zależy jak wychowamy nasze dzieci.
Ja od dziecka mieszkam na polickim osiedlu. Pamiętam, że rodzice nie raz mnie i moje liczne rodzeństwo upominali abyśmy bawili się grzecznie i cicho pod blokiem. Zawsze nas uczulali na to, żeby się nie przekrzykiwać i nie wrzeszczeć sobie do ucha stojąc blisko siebie. Uczyli nas szacunku do sąsiadów i innych dorosłych mimo, że nie wszyscy dorośli byli super mili.
Dziś jako ojciec swoich dzieci inaczej postrzegam zachowania tych wydawałoby się dawniej niemiłych ludzi.
Dziś jako osoba dorosła i jako ojciec uczę swoje dzieci poszanowania zarówno osób dorosłych jak i rówieśników.
Staramy zaszczepić u swoich dzieci tolerancję i empatię.
Uczymy dzieci akceptacji. Uczymy też swoje dzieci, że ich rówieśnicy z biedniejszych rodzin nie są gorsze tylko dlatego, że nie mają bogatych rodziców, drogich butów czy wypasionych telefonów.
Nasze dzieci zawsze były bardzo ruchliwe ale dzięki naszym tłumaczeniom potrafiły biegać, bawić się i organizować zabawy tak, żeby innym nie przeszkadzać.