Pomysł wydaje się być przedni, ale... oczywiście: ceny. Oprócz tego, przy projektowaniu struktury oferty, zwróciłbym uwagę na rzeczy rzadko spotykane, niemal nieosiągalne, a nie na mięso i wędliny. Te, owszem, w małych ilościach w ciągłej sprzedaży, zwiększona podaż w okresach przedświątecznych i n. karnawale. Już z komuniami i weselami tak prosto nie jest, bo królują kompleksowe usługi renomowanych lokali.
A jeśli chodzi o "domowe" wyroby, np. wędliniarskie? Zauważ, że luksusową ofertę ma policki "Oscar" (ceny odpowiednie, ale ma), w Szczecinie jest kilka sklepów z tego typu towarem. Tu bym wielkich zysków nie przewidywał, bo ekonomia górą.
Co natomiast jest marzeniem? Wiejskie masło, wiejski ser (biały, twardy), wiejski chleb na zakwasie (taki "zjadliwy" przez tydzień), wiejski smalec, prawdziwe jajka i prawdziwe wiejskie warzywa. Obecnie - szczególnie pomidory. Ale też dobra cebula, polski (!) czosnek (wcale nie jest łatwy do kupienia), parę odmian roślin strączkowych (groch, fasola, bób) itp. frykasy. Aha i wiejskie mleko, śmietana, twaróg.
Jakbyś rzeczywiście coś takiego zapewnił (bez żadnych tam epitetów: ekologiczne, zdrowa żywność itd.) po prostu prawdziwe jedzenie - ja np. gotów byłbym raz na tydzień zamawiać stałą listę produktów. Tak, aby jak najmniej Ci się mogło zepsuć. Tak, jak siebie szacuję - masz ode mnie w tygodniu co najmniej dwie stówy. Co najmniej, bo zrób jeszcze dobre kiszonki i inne smakołyki - będzie więcej. Może to nie byłby taki kiepski pomysł: zaopatrzenie na zamówienie. Coś na wzór: "baby ze wsi", znanej z PRL.
Gdybyś też objął ofertą produkty sezonowe (np. świąteczne), w rodzaju pierogów, kołdunów (!), uszek, barszczu z prawdziwego zdarzenia (czerwony i biały), rzetelnego bigosu itd. - na pewno masz powodzenie. Dodaj do tego wypieki (ale prawdziwe, bez wskazywania palcem nieprawdziwych) - za dobry makowiec, ciasto drożdżowe z kruszonką i inne tradycyjne słodkości - wielu da wiele.
Sumując: uciekałbym od dominanty mięsno-wędlinowej, wchodząc w niszę ww., przez nikogo nie obsługiwaną. Nawet prawdziwe kwaśne mleko bym nabył, po co mi kefir lub jogurt.
Przekalkuluj, przemyśl, myślę, że to cenna inicjatywa. Jeśli zaczniesz - to Ci pomogę, np. darmową reklamą.