Zapytam nieco przewrotnie. Mówiąc te słowa miałeś na myśli siebie czy mnie? Bo o ile dobrze się orientuję, to obaj urodziliśmy się i wychowaliśmy na wschód od Odry.
Wprowadzenie.
Szybko “odbijana piłeczka” wprowadza zamęt w dyskusji. Trudno zebrać myśli a już trzeba tekst zmieniać. Postanowiłem przeczekać "gorący" okres i wyrazić swoją opinię. Dotyczyć to będzie w większości grona dyskutantów działu Polityka, w liczbie chyba osób ... czterech. Mam świadomość i informacje że czyta to spora grupa forumowiczów, lecz tylko sobie znanym powodom, nie bierze udziału w dyskusji. Powodów tych się domyślam, ale niech tak pozostanie. W czyim interesie jest nastawiać przysłowiowego karku. Miało być o "pomocy USA" popadło na turystów, "turystów'' i emigracje.
Czy nie lepiej byłoby złagodzić procedury, aby każdy potencjalny emigrant nie tracił czasu i wysiłku na poknywanie przeszkód proceduralnych a spożytkował je na rzecz budowania własnego dobrobytu już tam na miejscu? Natomiast to, czy ten ktoś sobie tam poradzi i jak poradzi, to już jest odrębna kwestia...........
Z pełnym zrozumieniem dla Twojej opinii, mogę jednak zapytać. Czy znasz to poniżające uczucie poparte doświadczeniem czy z opowiadań?
Wojtku, uparcie mylisz emigrantów i turystów, tym razem bez apostrofu. Procedura emigracyjna jest bardzo prosta, choć nie powiem że szybka i wymaga dokładnej weryfikacji. Bo taki emigrant dużo kosztuje podatników.
Masz ochotę emigrować, składasz aplikacje. Amerykanie preferują określone zawody co nie znaczy że musisz być profesorem. Udokumentujesz że będziesz tam przydatny. Dobrze mieć sponsora. Masz duże szanse. Choć nie wielu z tego korzysta bo jak zaradny to i w kraju sobie poradzi. Chyba że ma większe aspiracje lub tak jak ja, chcesz dzielić prace z turystyką. Innym pozostaje trochę szczęścia i loteria wizowa. Celowo nie wspominam tu łączenia rodzin. Bo i taka forma istnieje. I tu mówimy o legalnych sposobach. Amerykanie są bardzo spostrzegawczy. Widzą tych, którym się nie powiodło. To boli. Że o obciążeniu finansowym nie wspomnę. Pomoc jaką otrzymywaliśmy przez sześć miesięcy była wystarczająca.
speedbax napisał/a:
Problem w tym, że Amerykanie zrobili sobie z procedury wizowej niezłe źródło dochodu, to nie jest szanowanie prawa tylko poniżanie Polaków. Jeżeli chcesz uzyskać wizę do USA, uzyskasz ją po 2,3,4 może 7 razie płacąc kupę pieniędzy. Wiec jaki wniosek?
Wniosek jest taki że dochód z tych opłat to tyle zer po przecinku że nie zmieści się na ekranie. Jest to raczej jeden z elementów polityki zniechęcenia potencjalnych "turystów" Polityki za którą cenę płacą obie grupy.
Chciałbym ująć twoje wypowiedzi w inne ramy. Ramy społeczne i moralne. Nie polityczne. Możesz mówić jako W.D. że winna jest Ameryka. Ale jako Radny Dudek, już nie. Bo to nie jest prawda, mimo iż wielu tak się wydaje.
Odłóżmy zatem na bok własne losy życiowe a skupmy się na wątku sprawy. Czyli na jakości i zasadności stosowania procedur, które musi pokonać potencjalny polski turysta, chcący przekroczyć granice USA. Spójrzmy na to abstrahując od skłonności do gloryfikowania amerykanizmu.......... Widzisz - kiedy ja daję komuś słowo, to nie ma najmniejszej potrzeby (w moim przypadku) czynić dodatkowych zabezpieczeń! I nie jestem jedynym takim Polakiem. Ot taka drobnostka - ale istotna.
Wojtku. Skomentowałeś mój post słowami - Samo życie - To nie tłumaczy postępowania. I choć doceniam Twoje zalety, samo życie to weryfikuje. A ponieważ takich jak Ty jest ciągle zbyt mało, problem pozostaje. I tu mówimy już o "turystach" Zamiast udawać ...........rodacy, przecież nic się nie stało, warto by było zmienić ton tu na miejscu. W jądrze zła.
Wiem że masz aspiracje polityczne. W oczach potencjalnego wyborcy to forma (Samo życie) odwrócenia uwagi od rzeczywistości. W języku polskim istnieją określenia w celu wyrażenia braku aprobaty:
nie wpływa pozytywnie na wizerunek
przynosi ujmę narodowi
nie jest godne Polaka
nie jest zgodne z etyką
postępowanie godne potępienia
itp,itd
I taką dezaprobatę należy czasami wyrazić dość ostro.
Ale czy ktoś tej formy tutaj używa. Nie. I choć być może, amerykanie nie przyjmą tego za dobrą monetę, łatwiej by było o wizy i łatwiej być w zgodzie z własnym sumieniem. Drobny przykład.
Złodzieje w Niemczech. Lata 1996-98. Duża grupa Polaków która opuściła Niemcy jadąc do USA, skarżyła się na władze niemieckie że ograniczały im wolność swobodnego przemieszczania się. Absurdalnie jeden z malkontentów odważył się posunąć do stwierdzenia że zabraniano mu wyjeżdżać z dziećmi nawet do lasu??! Fakt. Ograniczyli i to znacznie. Temat ten już kiedyś na forum poruszałem.
Spójrzmy jednak na przyczyny. Najpierw kilkakrotne rejestracje w kilku landach w celu wyłudzenia socjalu. Później notoryczne kradzieże. Ci sami Polacy (malkontenci) odkupowali kradzione towary, hurtowo wysyłając to do rodzin w Polsce w celu odsprzedaży.. Tworząc swoisty popyt. Jak już złodzieja znano w danym mieście, przenosił się dalej. I niech mi ktoś napisze że to nie jest prawda. No i mieliśmy skutki. Czy zmuszeni jesteśmy takie zachowania tolerować?
Czy Niemcy mieli prawo tak zareagować?
Czy godne Polaka jest tak postępować i ukrywać fakty?
Dzisiejsze ograniczenia w ruchu granicznym z USA są niejako karą, nakładaną na turystów polskich za to, że sami Amerykanie nie potrafią skutecznie przestrzegać własnego prawa. Dla mnie sprawa jest prosta! Restrykcje tak! – ale wobec tych Amerykanów, którzy łamiąc prawo zachęcają „turystów” do tego samego
I tu znowu brak wiedzy i doświadczenia. Ten problem polega na fakcie że większość jest zatrudniona u...polaków lub zakłada własne firmy. I bez znaczenia jak bardzo będą niektórzy "upokorzeni" trzeba zauważać i usunąć przyczyny utrudnień w ruchu turystów, tych bez cudzysłowia. Warto nieraz mówić o problemach otwarcie. To nie taki znowu wstyd. Inne nacje mają więcej za skórą. I nie twórzmy tabu. Jest problem, porozmawiajmy bez emocji. Przyznajmy, choćby w duchu. Tak, opłaciło się pozostać rok czy dwa. Tak, przyznaje że nie wpływa to pozytywnie na wizerunek. Ale takie były czasy - opłaciło się. Nawet jak teraz inni płacą cenę. To są skutki mojego postępowania. Ci co ten "nietakt" popełnili niech się biją w piersi. Nie amerykanie. Czas wykazać trochę skruchy.
Tak, tak wiem co napisze Bill (rozrabiasz jak pijany, chcesz reformować na siłę Police itd, itp) Ale po Tobie spodziewam się większej otwartości. Jeżeli oczywiście oczekujesz mojego głosu w wyborach
Wróć pamięcią o czym pisałem w Sex w Policach... zanim jeszcze powstał film Galerianki. Skutki tego "nietaktu" nie są widoczne gołym okiem. Ale zdajesz sobie sprawę ile małolatek zostało "sprowadzone" na dobrą drogę przez rodziców którym otworzyło to oczy? Pamiętasz jak pisałem o modelarni? Pani dyr. nie potrafiła znaleźć 1600-2000 na modelarnię. Ale 20 tys. miesięcznie na nie rentowne kino zawsze się znalazło. Być może takim niewidocznym skutkiem moich zabiegów jest zamknięcie nierentownego kina. Pamiętasz pub 'Trzech" ?
Zdaję też sobie sprawę iż wielu osobom tu przeszkadzam. Z różnych powodów. Cenię sobie jednak bardziej własne doświadczenia niż "nowele" Wykidajło. Wielokrotnie odnoszę się krytycznie do swojej wiedzy. Gdy trzeba było się uczyć, ja uganiałem się za modelami. Epitet "Cienias" często stosuję wobec siebie jak czegoś nie potrafię.
Ale nie czuję się urażony. Wykidajło dał się złapać jak jego przysłowiowy "leszcz" choć przynęta była rzucona na "grubszą rybę" Po prostu lubię prowokować do wypowiedzi. Napisz co myślisz, a ja powiem Ci kim jesteś
Gdzieś trzeba zachować trochę godności i pokory, mimo iż wydaje się nam że wina leży po "tamtej stronie" A propo godności, opiszę Ci jeszcze jeden ciekawy epizod z mojego życia. To w kontekście sugestii.
Odłóżmy zatem na bok własne losy życiowe a skupmy się na wątku sprawy. Czyli na jakości i zasadności stosowania procedur, które musi pokonać potencjalny polski turysta, chcący przekroczyć granice USA. Spójrzmy na to abstrahując od skłonności do gloryfikowania amerykanizmu..........
W roku 2001 postanowiłem odwiedzić Kubę (nie moderatora
- kraj) Koledzy żeglarze wspominali że są tam ładne "studentki" Przy powrocie, na lotnisku w Toronto rzuciła się na mnie grupa urzędników emigracyjnych USA. Twierdząc że nie mam prawa odwiedzać komunistycznego kraju, że USA nałożyło sankcje, że poniosę konsekwencje. Afera skończyła się rzucaniem moim polskim paszportem - taki tylko wtedy posiadałem. Zapewniano mnie że zawiadomione zostaną odpowiednie urzędy. Miało to odbicie pięć lat później. Gdy wystąpiłem o amerykańskie obywatelstwo. Sędzia w mojej sprawie, próbował mnie przekonać że nie jestem godzien zostać obywatelem USA gdyż złamałem zakazy i odwiedziłem komunistyczny kraj i wydawałem tam dolary mimo sankcji i zakazu. Wtedy ja zapytałem sędziego czy godnym było, wyprowadzenie do Chin mniejszych i większych biznesów, mimo iż to komunistyczny kraj? Czy sankcje dotyczą obywatela suwerennego państwa gdzie teraz jest demokracja i nikt nie może mi zabronić jechać gdzie tylko chcę? Ja, jako jeszcze obywatel polski, pojechałem przekonać się naocznie czy tam pozostał jeszcze komunizm. Stwierdziłem że nie ! Fakt, jest dyktatura. Ale komunizmu nie zauważyłem. Bo w komunizmie się urodziłem i wiem o czym mówię. W czym więc problem? Nie godnym było rzucanie moim paszportem i zachowanie urzędników. Konsternacja.
Sędzia zaczął od godności a skończył na pokorze. No i jestem obywatelem amerykańskim także. Czemu o tym pisze? Bo trzeba walczyć.
Każdy napisał już chyba wszystko co powinien w temacie "turystycznym" Teraz proszę o efekty.
Let's Make a Deal. Bo domyślam się że gdy poddamy się formie dyskusji Bill'a, on pozostanie sam na ringu.
Ty uznasz że problem leży nie koniecznie po stronie amerykańskiej
Ja przyznam że nie wszystkie procedury są fair wobec Polaków
Bill uzna że "dla chcącego nic trudnego" jak chce się być godnym Polakiem.
Hallo Bill.
billkronos napisał/a:
Widzisz, laczyles mnie ze Zdanowiczem. Na pewno sie diametrlnie roznimy, ale
ja probuje Go zrozumiec.Ma te lata doswiadczenia, przyznaje, ze popelnil jakies
tam bledy, ale pochodzi ze Szczecina i ciagnie go do powrotu.
Wiec co przeszkadza ? On uznaje nadrzednosc amerykanskiego systemu i nie
chce go stracic, wiec umyslil wziasc system z soba i wprowadzic go w Policach.
I to nie za rok, dziesiec, czy wiecej, ale na wczoraj !
Troche jak bobry - buduja tamy, powoduja rozlewiska i szkody, ale to im nigdy nie
przyjdzie do glowy, bo taka maja nature !
:
) Bill'u, jest to najbardziej absurdalny komplement jaki w życiu słyszałem. Nie będę komentował. Nie warto. Nadrzędność amerykańskiego systemu:) Ameryka w dużym stopniu spełniła moje oczekiwania. Co nie oznacza że będę gloryfikował. Duży, piękny kraj dający wiele różnych możliwości. Praca, turystyka, poczucie bezpieczeństwa. Ma też wiele wad o których nie będę pisał bo rzucisz się na mnie ze słowami - plujesz na własne gniazdo. Co już miało miejsce w przeszłości. Staram się być nowoczesnym, iść z postępem czasu. Dzień zaczynam od porannej prasy. Nie lubię FOX NEWS i Bill'a O'Reillye (potrafi przerwać wywiad jak ktoś nie mówi co ON chce) Poglądy mam republikańskie choć ostatnio dali "ciała" Paliwowa mafia Bush'ów i Dick'a Cheney zubożyła ten kraj. Więc na razie ich nie popieram. Co nie znaczy że wszystko co robi Obama jest super. I nie win go za katastrofę w zatoce. Polityka musi mieć "kozła ofiarnego" to fakt. Lecz czas jest najlepszym sędzią.
Powróćmy jednak na nasze podwórko. Kilka spraw mnie w kraju denerwuje, co nie znaczy że mam ochotę wywołać rewolucje. O co ciągle mnie posądzasz. Wiele w życiu widziałem, znam też polskie uwarunkowania. Co Tobie daleko do tego. Czy moja niesubordynacja coś zmieni? Trudno ocenić. Ale próbować warto. Bez tego nie ma postępu. Ty masz swojego idola - Yaka. I cokolwiek będziesz pisał ja zdania nie zmienię. W wymiarze społecznym to dla mnie szkodnik. Ty piszesz że opierasz się na faktach. A ja co? Piszę - Science Fiction? Staram się być apolityczny, obiektywny. Staram się dyskutować. Oceniam zachowania, wyrażam swoją opinię. Nie staram się być agresywny. Spójrz jednak na epitety Yak'a. Mimo iż udało się go już trochę "wyprostować" swojego języka nie zapomina. Bo ma to we krwi. On, uczony, po studiach. Ja tylko po zawodówce. Ale jak sam stwierdziłeś opanować emocje potrafię. Pan Kłyś, raz pisze za pieniądze p. Kardziejonka, innym za Burmistrza Diakuna. A już najlepiej by było gdyby można "skubać' oby dwóch. Oprócz Twoich opinii - w większości negatywnych, dostaje także pozytywne. Ale i są tacy którzy próbują zamieszać w moim życiu prywatnym - to takie polskie. Tylko że mnie trudno wybić z "toru" Nie mam dwóch twarzy. Nie jestem kameleonem. Lubię działać w zespole i dążyć do celu. Przeszkadza Ci to? I dlaczego? Jak zauważyłeś nie sympatyzuje z żadną partią. Widzę Polskę w przyszłości, nie taką jaką Ty ją zapamiętałeś.
Ja się nie obrażam. Ale Twoje aluzje i ciągłe uwagi są co najmniej śmieszne, żeby nie użyć innych epitetów. W polityce trzeba umieć się nie obrażać. Może właśnie dlatego tak mało osób bierze udział w dyskusji. Obawiając się potencjalnych ataków. Wystarczy jedna-dwie osoby aby stracić ochotę do dyskusji. Popatrz. Nie było Jezata przez jakiś czas i było tak miło
Polska to jeszcze nie jest normalny kraj. Nie wszyscy Ci, którzy w nim żyją zauważają potrzeby zmian. Bo nie mają odnośnika. Ale to na szczęście się zmienia. Wielu Polaków wraca do kraju. I czy to się podoba lewicy czy nie, zmiany będą postępować. Konformizm wyprze Sceptycyzm za sprawą Wojtka i moją bo wizje mamy podobne. Mimo różnicy zdań o turystyce. Masz także ciekawe poglądy nie tylko w polityce.
billkronos napisał/a:
Czy odmowilbys godnosci wszystkim czerwonoskorym w Ameryce, dlatego, ze
powazna ich czesc trudnila sie zwyklym rozbojem ?
.....no popatrz, a ja myślałem że to jankesi wyrżneli ich dostrzętnie.
Pozdrawiam.
P.S
"Administracja prezydenta Obamy nie ruszy do walki z gangsterskimi bankierami (bangsters), którzy wywołali globalną katastrofę. Oni lub ich koledzy już wcześniej – jak „piąta kolumna” z Wall Street – opanowali znaczącą część ważnych stanowisk w administracji rządowej. Sami siebie zwalczać nie będą"
Spij spokojnie.