Wow! Dużo tego! A ja byłem przekonany, że wszyscy oglądali mecze
Ale do rzeczy!
Szybko “odbijana piłeczka” wprowadza zamęt w dyskusji.
Albo świadczy o bystrości adwersarzy.
Miało być o "pomocy USA" popadło na turystów, "turystów'' i emigracje.
Bo dla mnie jako Polaka, bardziej wymierne skutki może mieć pomoc w zniesieniu barier turystyczno-wizowych, od ryzykownego przylotu na pogrzeb.
Z pełnym zrozumieniem dla Twojej opinii, mogę jednak zapytać. Czy znasz to poniżające uczucie poparte doświadczeniem czy z opowiadań?
Znam to z relacji tych, którzy z różnych powodów o tę wizę wystąpili. Ja osobiście wyznaję inną zasadę. Nigdy nie wpraszam się na siłę do domu, w którym gospodarzem jest ksenofob. Idę tam, gdzie przyjmują mnie życzliwie.
Wojtku, uparcie mylisz emigrantów i turystów, tym razem bez apostrofu.
Nie Januszu! Nie mylę! To raczej amerykańscy urzędnicy mylą, wrzucając wszystkich do jednego worka – na niekorzyść faktycznych turystów.
Wniosek jest taki że dochód z tych opłat to tyle zer po przecinku że nie zmieści się na ekranie. Jest to raczej jeden z elementów polityki zniechęcenia potencjalnych "turystów" Polityki za którą cenę płacą obie grupy.
Nieco ironizujesz z tymi zerami. Wyobraź sobie kogoś, kto pięciokrotnie podchodzi po wizę. 5 X 140$ to jest 700$. 700$ razy średnio 3 zł to daje 2100 zł. Niejeden Polak musi na to pracować dwa miesiące. Dziwisz się, że potem chce sobie to odrobić w USA? Bo ja nie!
Chciałbym ująć twoje wypowiedzi w inne ramy. Ramy społeczne i moralne. Nie polityczne. Możesz mówić jako W.D. że winna jest Ameryka. Ale jako Radny Dudek, już nie. Bo to nie jest prawda, mimo iż wielu tak się wydaje.
Mała poprawka. Mogę mówić jako Wojtek Dudek nie jako W.D. WD może być również odebrane jako Władysław Diakun. Ot taka zbieżność inicjałów.
Moje opinie indywidualne są tożsame z politycznymi. Stanowiska nie są dla mnie celem nadrzędnym, dlatego nie muszę się kamuflować z poglądami, aby za wszelką cenę je osiągnąć. Nie, nie! To nie w moim stylu. Zresztą mój pogląd chociażby na funkcję radnego już temu zaprzecza. Ja uważam np., że radny wykonywający swój mandat nie powinien mieć prawa zatrudniania się w jakimkolwiek zakładzie budżetowym zależnym od gminy, oraz nie powinien wykonywać żadnych płatnych funkcji w instytucjach (stowarzyszeniach, fundacjach, radach nadzorczych itp.), które mają finansową lub decyzyjną zależność od gminy. Dlaczego? Ano dlatego, że kiedy ma się do wyboru wierność wyborcom lub korzyść osobistą, najczęściej wybrany zostanie ten drugi wariant. A to - według mnie - podważa sens demokracji.
Wojtku. Skomentowałeś mój post słowami - Samo życie - To nie tłumaczy postępowania. (…) Wiem że masz aspiracje polityczne. W oczach potencjalnego wyborcy to forma (Samo życie) odwrócenia uwagi od rzeczywistości. W języku polskim istnieją określenia
Użyłem tego określenia w kontekście relacji międzyludzkich, odnotowywanych w obszarze życia rodzinnego, koleżeńskiego itd. Chodzi o to, że naszego zaufania może nadużyć ktoś, komu ufamy na tyle, że się z tym nie liczymy. Co miało miejsce w przytoczonym przez Ciebie przypadku. Nie ma to przełożenia na politykę, a zwłaszcza wizową.
Drobny przykład. Złodzieje w Niemczech. Lata 1996-98…
Januszu! Z całym szacunkiem - ale patologie występują w każdym narodzie, nie wyłączając amerykańskiego czy niemieckiego. Nikt nie ma tu wątpliwości, że należy je zwalczać, ale ja uważam, że nie należy tego robić kosztem ograniczeń dla tych, którzy wiedzą co to przyzwoitość.
Dam Ci taki przykład z życia wzięty: w pierwszej połowie lat 90 gościłem kilka dni w Holandii. Rodzina Holendrów, u której byłem, znała mnie i wiedziała czego może się po mnie spodziewać. Jednego dnia mieli ich odwiedzić inni znajomi Holendrzy. Gospodarze tłumaczyli mi, abym unikał mówienia po polsku, bo Polacy są tu źle postrzegani. Nie bardzo przypadło mi do gustu to, aby wyrzekać się swojej przynależności. Dlatego nie skorzystałem z rady i zaprezentowałem się tylko i wyłącznie jako Polak. Dwa dni później zostaliśmy zaproszeni na rewizytę ze szczególnym podkreśleniem, że zapraszają również i mnie (Polaka). Idąc tam wziąłem ze sobą mały bukiecik dla gospodyni, który wręczyłem na powitanie a zaraz po tym zdjąłem buty (naszym polskim zwyczajem), aby nie zabrudzić parkietu. Na pytanie zdziwionych Holendrów dlaczego zdjąłem buty odpowiedziałem, że zrobiłem to z szacunku dla pracy pani domu. Dalsze minuty i godziny zmieniały diametralnie zakorzenioną u nich stereotypową opinię o Polakach. A ja, jako Polak, stałem się tam bardzo mile widziany. Podobne zjawisko wystąpiło w Austrii i we Włoszech. Sam widzisz, że stereotypy obalić można jedynie otwartością. Ograniczenia temu nie służą!
Zdaję też sobie sprawę iż wielu osobom tu przeszkadzam. Z różnych powodów.
Mnie nie przeszkadzasz! Ja nie cierpię na syndrom samouwielbienia, wyrażanego pogardą dla poglądów innego człowieka tylko dlatego, że nie potrafię przelicytować go argumentami. Nie podejmuję jedynie dyskusji z ludźmi, którzy z góry zakładają, że adwersarz jest głupszy od nich, bądź uciekają się do niecenzuralnego charakteru dysputy. Mam swój wyrobiony pogląd na wiele spraw związanych z otaczającym nas życiem. Jedni są w stanie go zaakceptować inni nie i ja to rozumiem i szanuję, gdyż sam jestem zwolennikiem wolności wyboru. Nie oznacza to jednak, że można wcisnąć mi każdy kit, a zwłaszcza kit, który podparty jest nie tyle przekonywującymi argumentami co uzurpacją wynikającą np. z posiadania dyplomu. Dlatego potrafię zrozumieć i uznać za celowe Twoje niektóre działania a inne mogą budzić we mnie zrozumiałe wątpliwości. W żadnym razie nie spowoduje to dezaprobaty do Twojej aktywności na tym forum.
Bo w komunizmie się urodziłem i wiem o czym mówię.
Z tym komunizmem to ja bym nie przesadzał. Polska była państwem totalitarnym (wolności poważnie ograniczone), państwem niesuwerennym (całkowita zależność polityczna od Moskwy), państwem, w którym konstytucyjnie władzę zagwarantowaną miała jedna partia (PZPR), ale do rzeczowego komunizmu było nam jeszcze daleko.