Dyskutanci mili!
Coś mi tu nie gra, przede wszystkim metodologicznie. Uparliście się Państwo, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, że wszystko, co wzmiankowano o Haffhorst czy, Haff Horst odnosi się do opuszczonego, dziś zabitego na głucho "pałacu" z kolumnami, w pewnym momencie centralnego obiektu powojennej "Syreny". Miejscowi, do dziś potocznie nazywają go willą Goeringa, choć wg dotychczas znanych źródeł Goering tu nigdy nie był. W tej chwili, po najnowszych doniesieniach o Gauschule, stuprocentowe pewne to już nie jest.
Tylko pytanie zasadnicze: skąd wiadomo, że chodzi o ten obiekt? Bo w przytaczanych źródłach takiej wzmianki się nie doczytałem. Tymczasem, tak naprawdę blisko siebie stoją trzy budynki (Elsenruh i rozebraną leśniczówkę pomijamy). Chodzi o pałac, stale wymieniany; dalej: stojący tuż koło niego i, tak "na oko", starszy od niego dworek oraz budynek kilkaset metrów na zachód, przy drodze do Elsenruh (czyli późniejszych "Brzózek") - Haff-Horst, przedstawiony przez ZenO, w tym wątku, na stronie drugiej.
Mamy więc trzy obiekty, z których teoretycznie każdy mógł być siedzibą Gauschule. Co więcej - warto zauważyć, że inserat w Gazecie Granicznej i pytanie na stronie Detlefa Petry odwołują się do lokalizacji Haffhorst/Haff - Horst. A taki właśnie podpis widnieje na pocztówce udostępnionej przez ZenO. Dwa obiekty tak samo się nie nazywały. Zatem bardzo możliwe, że te wszystkie pytania i przytoczenia nie mają nic wspólnego z obiektem nazywanym obecnie "pałacem". A wtedy...
Wtedy wszystko się zgadza. Najpierw ustalenie wojewódzkiego konserwatora zabytków, że "pałac" pochodzi z początków XX wieku i że w jakimś momencie końcowej fazy Cesarstwa służył jako ośrodek rehabilitacyjny dla oficerów Reichsmarine. Informacja w żadnym zakresie nie kłóci się z przytoczeniem (post Zeno) postaci doktora Wegnera, który miał ten pałac zbudować w roku 1902. Owszem, zbudował, rozwinął, a po paru latach (ok. roku 1910) - sprzedał Państwu. Dlaczego nie? Wtedy ludzie majętni obracali dobrami. Mamy wiele przykładów.
Jedźmy dalej. Kończy się I wojna, Cesarstwo pada, powstaje słaba Republika Weimarska, w Niemczech omal nie następuje rewolucja komunistyczna. Szaleje inflacja, jest światowy kryzys, mając środki (np. złoto lub kosztowności) można korzystnie inwestować. Dlaczego odrzucać informację byłych mieszkańców Elsenruh o żydowskim lekarzu i jego córce, których zapamiętali? Więcej wątpliwości budzi romantyczne zakończenie historii, skłaniałbym się ku opinii "ak", że "wypłynięcie na Zalew" i "rozwianie się w przestrzeni" to eufemistyczny sposób podania informacji o zmuszeniu właściciela do ucieczki przez lokalnych nazistów. Być może nawet przez tych, którzy go współcześnie wspominali. O ile w ogóle nie został schowany pod ziemią.
Od tego momentu, zwłaszcza przy gwałtownym wywłaszczeniu, obiekt prawdopodobnie należy do państwa. Jednak z całą pewnością nie nadawał się na Gauschule. Rzecz w tym, że jak ten "pałac" był zbudowany i wyposażony - można było ustalać do ok. roku 1991, bo chyba gdzieś w tym czasie przestała istnieć "Syrena". Osobiście byłem tam, w tamtych czasach, dwukrotnie. To nie były wnętrza szkolne, ale rezydencjonalne. Owszem - pensjonat, ośrodek wypoczynkowy, na pewno nie szkoła.
"Domino" na tej stronie podaje cenne informacje na temat Gauschule. Tylko stosuje skrót myślowy i pisze o szkole w Popielewie. Nie, Popielewo to Elsenruh, były ośrodek Zakładów. Chodzi o Haff-Horst/Haffhorst. I znów odsyłam do pocztówki na stronie drugiej.
Sumując: w filozofii i badaniach naukowych obowiązuje zasada mnicha Ockhama: Bytów (ponad potrzebę) nie mnożyć. Tak patrząc, nie ma żadnych powodów, by do "wilii Goeringa" wpakowywać Gauschule.