W Policach utrwaliła się władza konkretnej grupy interesu. Od wielu lat funkcjonuje tu swoista spółdzielnia. Jest to władza lokalna, bez dopływu świeżej krwi z zewnątrz. Oznacza to, że obraca się w zawężonych ramach personalnych, programowych i ideowych. Jeśli następuje jakaś zmiana, to pokoleniowa - starsze pokolenie nie odczuwa żadnej niestosowności w fakcie protegowania na stanowiska publiczne swoich bliskich. Np. dzieci czy współmałżonków. Owa grupa interesu urządziła się na lata, związała ze sobą szereg przybocznych, która czerpie profit z jej funkcjonowania. Ludzie głosują na nią nie dlatego, że ma coś ciekawego do zaoferowania, lecz dlatego, że "nowe" oznaczałoby zmiany. A gdy człowiek pracuje w instytucji samorządowej od lat, to chciałby popracować w "spokoju" kolejne lata. Więc glosują wciąż na te same twarze. Miasto usnęło. Zatrzymało się. Gdyby nie kombinat chemiczny, można byłoby w nim gasić światło. To demokracja w odmianie feudalnej. Pan i wasale.