Rękoma i nogami podpisuję się pod tym, aby pozostawić ronda w spokoju, bez jakichkolwiek nazw. Powodów jest przynajmniej kilka:
- żadne z polickich rond same w sobie nie ma większego znaczenia w układzie komunikacyjnym - po prostu zwykłe skrzyżowanie z wyspą centralną zbudowaną JEDYNIE na potrzeby upłynnienia ruchu. Jeśli zwolennicy nazwania ronda naprawdę czują nieodpartą potrzebę upamiętnienia takiej czy innej osoby, niechaj ufundują pomnik! Zyska miasto bo pojawi się jakiś element nazwijmy to małej architektury i jednocześnie nie straci bo nie będzie potrzeby finansowania czyjegoś "widzimisię"
- brak jakiegokolwiek sensownego powodu nazywania tego, czy innego ronda. Przytaczanie jako podstawy chęci upamiętnienia tej czy innej postaci nie jest dla mnie żadnym argumentem. Osobiście jestem przeciwko stosowaniu imiennych nazw wszelkiej maści dla jakichkolwiek obiektów. Taka personalizacja, szczególnie w odniesieniu do postaci z nazwijmy to historii najnowszej nie rodzi żadnych pozytywnych skutków. Jestem w stanie zrozumieć nazwy realnie historyczne, typu Mieszka I, itp...., ale dla przykładu Rondo Ofiar Katastrofy Smoleńskiej absolutnie do mnie nie przemawia. Podobnie przewijające się w wątku propozycje usadowienia nazwy w realiach "chemicznych" - naprawdę musimy zawsze i wszędzie podkreślać nasze zamiłowanie do tablicy Mendelejwa? OK, ZCH są w pewnym sensie przyczynkiem do może nie powstania, a rozwoju Polic, ale to chyba nie jest jedyny element który decyduje o jestestwie tego miasta?
- każda zmiana/nadanie nazwy powoduje konieczność poniesienia przez odpowiednią jednostkę kosztów tej operacji. Znaleźć można setki sensowniejszych sposobów na wydanie publicznych pieniędzy niż (upraszczając) ustawienie tabliczek z taką czy inną nazwą o której i tak nikt nie będzie pamiętał
- odnosząc się do samej proponowanej nazwy - czymże takim niesamowitym wpisał się w historię Polic abp. Majdański? Z całym szacunkiem, ale niech ksiądz proboszcz zajmie się swoją "robotą" i nie próbuje uszczęśliwiać na siłę mieszkańców miasta nazywając rodno imieniem swojego "idola". Mamy wolność i mam prawo sobie tego zwyczajnie nie życzyć, aby nasze ulice opanowali księża, popowie, muazini, immamowie czy ktokolwiek inny. Nie mam uprzedzeń - każdy wierzy w to co chce i niech tak zostanie! Nie narzucajmy innym swojej wiary, bo państwo polskie jest już wystarczająco mocno kościelne...
itp itd...
Jeśli ktoś ma ochotę mnie zlinczować - proszę bardzo
Przedstawiam po prostu swój punkt widzenia, a w nim nie ma miejsca na bezsensowne nazywanie czego popadnie, imieniem kogo/czegokolwiek.