Ale inne Kościoły i inne związki wyznaniowe mają takie same prawo złożenia wniosku, jak każdy obywatel . To nie jest kwestia jakiejś domniemanej wyjątkowej pozycji Kościoła rzymskokatolickiego
Rzecz nie w tym czy maja taka mozliwość (bo mają), ale w tym jakie ma szanse powodzenia taki wniosek? W życiu codziennym (nie tylko lokalnym) znaleźć można wiele przykładów na to, jak kościół wpływa na politykę i z jaką łatwością forsuje swoje stanowiska, czy wnioski. Absolutnie nie można powiedzieć że w tym względzie panuje równość bo to bujda na resorach. Mi ten układ nie odpowiada.... Dla jasności - nie jestem innowiercą, ale wyznaję zasadę . niech każdy zajmie się tym co robi najlepiej. Dlatego kościół (każdy, bez wyjątku) niech zostanie w kościele, a rządzeniem niech się zajmą ludzie, dla których polityka jest narzędziem w osiąganiu celów gospodarczych dzięki działaniu na bazie własnego doświadczenia i wiedzy biznesowej, a nie skostniała kasta ludzi zamieniających się tylko stołkami, często bez odpowiedniego przygotowania i wiedzy, za to z chęcią słuchająca "głosu ludu" - tyle że ten głos jest ważny wtedy, gdy pochodzi od określonych kręgów.
Chciałbym, aby koszty operacji nazwania tego ronda spadły i zostały fizycznie poniesione ( nie w postaci darowizny "na biednych", ale w postaci normalnej faktury wystawionej przez Urząd Miasta) na inicjatora tej akcji. Ja sobie po prostu nie życzę, aby publiczne pieniądze, których nigdy nie jest za wiele, za to lista potrzeb jest długa, wyrzucać na zbędne "inwestycje" tego typu. Czy dzięki temu w mieście będzie czyściej, drogi mniej dziurawe, chodniki proste, a w przedszkolach idealne warunki dla dzieci? Nie! Więc pytam się dlaczego ja, Ty, On, nasi sąsiedzi mają ponosić koszty tej w mojej ocenie prywatnej zachcianki, przyklepanej przez Radę. A może radni którzy głosowali za przyjęciem, obniżą swoje diety na pokrycie kosztów tego co przegłosowali?