Już od dawna przyglądam się "amatorom kwaśnych jabłek", którzy od bladego świtu do nocy potrafią przesiadywać na ławeczkach na deptaku na Wyszyńskiego, przy sklepie Odido. Niedaleko mam okna, a że nadeszły ciepłe dni, zaczęło się otwieranie okien. Nie muszę nikomu tłumaczyć jak to słychać w domu, kiedy menele się kłócą, brechtają itp. Czy Wy też zwróciliście na to uwagę? Kiedyś tacy mieli jakieś odosobnione miejsce, a teraz jest tak, że w biały dzień tam siedzą, zaczepiają ludzi czasami, wokół śmieci, nas.ane, naszc.ane. Deptak ładny, ale co z tego? Wizytówka naszego miasta to syf, menele i ryk nałojonych gardeł, którzy się już nie czają.
Zachęcam do dyskusji, poparcia tego co mówię, zjechania mnie (jak to zwykle jest:) i rzucania propozycjami.
Pozdrawiam.