Czyli proponujesz mi emeryturę w wieku 69-74 lat,...i
Nie zrozumiałeś mojej intencji. Staż 40-45 lat miałby dotyczyć tych, którzy uzyskają go przed ukończeniem 67 roku życia. Dla tych, którzy do 67 roku życia nie osiągną wymaganego stażu, przpustkę na emeryturę stanowiłoby osiągnięcie wieku 67 lat.
Odważny jesteś bo nie rządzisz.
Zawsze byłem odważny i zawsze stać mnie było na odważne decyzje.
pytanie moje brzmi ;ile straciłeś emerytury w wyniku zmian o których piszesz?I drugie;czy ustawa dająca przywileje gwarantowała,że nigdy nie zostaną warunki zmienione?
Na razie straciłem prawo do 7-mio letniego wypoczynku emerytalnego. O wymiarze strat finansowych będzie można mówić dopiero wtedy, kiedy odejdę z tego świata, a zwłaszcza gdy odejdę zanim osiągnę wiek, wyliczony statystycznie, jako wiek do którego wg ZUS-u średnio dożywa emeryt, i od którego uzależniona jest wysokość naliczanej emerytury. Np. jeżeli dożyję tylko 67 lat to stracę 84 moje emerytury. Gdyby emerytura wynosiła tylko 1500 zł, to wówczas moja strata wynosić będzie 126 tys zł. Nie licząc zasłużonego prawa do wypoczynku.
To nie ten rząd przez 20 lat rujnował.Ten rząd usiłuje naprawiac to co nie zostało przez 20 lat ruszone.
Ja patrzę na to nieco prościej. Bo w tym rządzie i w tym parlamencie zasiadają te same osoby, które znane są nam z tej odpowiedzialności od 20, a nawet więcej lat.
a czyim kosztem ma to się odbywać?
Kosztem wszystkich! KRUS-owców, mundurowców, uhonorowanych emeryturami specjalnymi oraz wielu, wielu innych świętych krów, objętych niezasłużonymi przywilejami.
Tutaj to już ciebie nie rozumiem bo przecież twierdzisz,że system popada w ruinę.Jeśli w to wierzysz to dlaczego jednocześnie proponujesz,żeby upadł zamiast go ratować?
Z kilku powodów a między innymi z tego, że:
- tego systemu nie zrujnowali tacy jak ja, którzy od 18 roku życia nieprzerwanie pracują, płacąc systematycznie składki do ZUS, a jednocześnie podatki na utrzymanie tych, którzy powinni odpowiedzialnie rządzić krajem, biorąc za to sowite wynagrodzenia.
A więc sam potwierdzasz,że wydłużenie wieku emerytalnego zbyt wielu Polaków nie krzywdzi,skoro dobrowolnie można popracować dłużej,co zauważyli demografowie.
Ale niektórych krzywdzi i moim zdaniem bez powodu. Chodzi o tych, którzy mają za sobą nieprzerwana pracę od 18-20 lat i wypracowali sobie dzięki temu taki pułap kapitału emerytalnego, że mogą spokojnie za swoją emeryturkę żyć. Dobrowolność obejmowała by raczej tych, którzy z różnych powodów nie wypracowali odpowiedniego stażu i w konsekwencji nie zgromadzili wystarczającego kapitału.
Jeżeli np zwiększysz licznik (w moim schemacie wyliczeń)dwukrotnie to krótszy staż pracy nie zmniejszy emerytury.Iloraz będzie wyższy.
Ale kapitał wyjściowy, zgromadzony na koncie emerytalnym, będzie zdecydowanie mniejszy a on stanowi podstawę do obliczania wysokości emerytury. Siłą rzeczy i emerytura będzie wtedy niższa.
Jest tylko pewien problem.Nowe przepisy emerytalne zakładają dwa warunki,wiek i staż emerytalny.Czy żeby przejść na emeryturę trzeba spełnić obydwa warunki?
Staż wg nowych przepisów ma być jedynie furtką warunkową a Ci, którzy zostaną przez nią przepuszczeni otrzymają tylko 50% swojej emerytury na okres tych dwóch lat, co w konsekwencji może okazać się, że na przeżycie nie wystarczy. W ten sposób rząd stwarza pozorne warunki, które w praktyce wymuszą dalszą pracę. Bo chyba przyznasz, że dostać 1500 zł i za to przeżyć to zupełnie co innego niż przeżyć za 750 zł