Nawet Hiszpania i Włochy nadal sprzedają swoje obligacje. Żaden powód do dumy. Proponuję, abyś sprawdził aktualną rentowność polskich obligacji (na poziomie europejskich bankrutów) i sumę odsetek jaką płacimy rocznie od zaciągniętych długów. Po zestawieniu tych wartości tylko całkowity laik może uwierzyć, że jesteśmy w stanie spłacić kiedykolwiek zaciągnięte długi.
1/
Sławek, czy wiesz, co to jest rentowność obligacji skarbowych?
Zwątpiłem teraz, bo generalnie jako obecny malkontent (w stocunku do rządu PO) tego parametru nie powinieneś wskazywać, albowiem rentowność polskich obligacji w ostatnich latach jest super niska (dla niewtajemniczonych- czym mniejsza rentowność obligacji tym lepiej). W marcu odnotowaliśmy rekordowe niskie poziomy rentowności, i w tym momencie byliśmy lepsi nawet od Francji i Ni.emiec. Co prawda w kwietniu poziom rentowności się nieco podniósł, lecz zacytuję ostanie komentarze dotyczące tej kwesti:
Polski dług pozostaje w cenie. Nasze finanse zachęcają inwestorów
Resort finansów zmniejszy w maju podaż obligacji. Rentowności naszych papierów znów mogą pójść w dół, ale o spadek ponizej tegorocznych rekordów z marca będzie trudno. Powód to niepewna sytuacja za granicą.
Rynki nie lubią długich weekendów. Przy niewielkiej liczbie aktywnych inwestorów wystarcza niewielkie kwoty, by przesuwać poziomy cen i rentowności. Ale widać upał rozleniwił inwestorów, bo w poniedziałek ruchy na obligacjach były bardzo niewielkie, choć w dalszej części tygodnia może to się zmienić. – Zagranica może wykorzystać mniejsza płynność rynku. Pewnie jak wrócimy w poniedziałek do pracy, to i kurs walutowy, i wyceny obligacji będą trochę przypadkowe. Niestety w takich dniach interesy poszczególnych graczy decydują o tym, w która stronę idzie rynek. Choć w dłuższym terminie rentowności powinny się obniżać – mówi Arkadiusz Urbański, analityk Pekao SA. Skąd ten optymizm? Jest kilka powodów. Pierwszy to niewielka podaż nowych papierów skarbowych, jaka na maj zaplanowało Ministerstwo Finansów. Z planu w ogóle wypadły bony skarbowe.
Dla rynku to sygnał, ze sytuacja płynnościowa budżetu jest na tyle dobra, ze MF nie musi w ten sposób pozyskiwać gotówki. Zresztą sam resort oświadczył, ze ma na kontach bankowych ok. 30 mld zł. Obligacje ministerstwo zamierza sprzedawać w pierwszej połowie maja. Podaż ma wynosić od 4 do 8 mld zł. W kwietniu MF na rynek rzuciło papiery za ponad 9 mld zł. Zmniejszenie podaży nie jest zaskoczeniem. Analitycy zwracają uwagę, ze MF do perfekcji opanowało zarządzanie oczekiwaniami inwestorów. Od kilku tygodni regularnie dostają oni informacje o coraz większym stopniu zaspokojenia tegorocznych potrzeb pożyczkowych. Po kwietniu resort sfinansował je już w 65 proc. A skoro tak, to nie ma co spodziewać się zalewu rynku obligacjami. Są też fundamentalne powody, dla których polski dług powinien być w cenie. Przede wszystkim tempo polskiej konsolidacji fiskalnej.
W 2011 r. rządowi udało się zmniejszyć deficyt o 2,7 pkt proc. PKB. W tym roku ma spaść o kolejne 2,2 pkt proc. PKB. Na dodatek w tym roku relacja długu publicznego do PKB ma być niższa niż w poprzednim – co ma być początkiem dłuższego trendu spadkowego. Inwestycje w polskie obligacje są stosunkowo bezpieczne, bo nie ma ryzyka np. obniżenia ratingu – jak to miało miejsce w przypadku Hiszpanii, gdzie w ostatni piątek Standard & Poor’s obniżyła ocenę o dwa poziomy.
– Poza tym spadają rentowności niemieckich obligacji, które dla naszych są punktem odniesienia. Skoro wiec w Polsce nic złego się nie dzieje, to ten spread nie powinien się rozszerzać i rentowności długoterminowych polskich papierów tez powinny spadać – mówi Arkadiusz Urbański. Jego zdaniem jest dużą szansa, ze gdy rynek wróci do zwykłego rytmu, rentowności pięcioletnich papierów powinny zbliżyć się do marcowych, rekordowo niskich poziomów – 4,75 proc. Podobnie z papierami 10-letnimi – pułap 5,30 proc. z marca tez jest w zasięgu. Zagadka to zachowanie obligacji dwuletnich.
W tym przypadku dużo zależeć będzie od tego, czy za tydzień RPP podwyższy stopy procentowe. Agnieszka Decewicz z BZ WBK nie wierzy w przełamanie poziomów z marca. Bo oprócz decyzji RPP jest jeszcze kilka innych czynników ryzyka, głównie międzynarodowych – m.in. wybory we Francji i Grecji. Ich wynik może mieć wpływ na notowania na rynkach europejskich, a te – pośrednio – na nastroje w Polsce. To tym bardziej prawdopodobne, ze zaangażowanie inwestorów zagranicznych w polski rynek długu jest bardzo wysokie. Na koniec marca mieli oni w portfelach papiery o wartości prawie 170 mld zł.
– Tylko rozwianie wszystkich niepewności co do rozwoju sytuacji w strefie euro może dać impuls do spadku rentowności poniżej poziomów z marca. Na razie będzie to silny punkt wsparcia. Nie można wykluczyć, ze gdy rentowności spada, część inwestorów zechce zrealizować zysk i trend spadkowy zostanie wyhamowany – mówi Agnieszka Decewicz.
Co do zaciągniętych długów:
Stany zjednoczone - 15 bln $
Japonia - 11 bln $
Włochy - 2 bln $
Cała Unia Europejska - 12,6 bln $
Polska - 245 mln $ (czyli 12% tego co Włosi).
Jednak jeśli chcemy porównywać poszczeglne Państwa pod względem zadłużenia to robi się to na podstawie % zadłużenia do PKB. I tak:
Grecja - 160% PKB
Hiszpania - 66% PKB
Portugalia- 110% PKB
Włochy- 120% PKB
Irlandia - 105% PKB
Polska- 56% PKB
Czy jest tak tragicznie?
3/
Co do kwestii spłaty zadłużenia- nie ma już chyba kraju w Europie i na świecie (no- może Estonia, Norwegia i jeszcze nieliczni), gdzie by wierzyli w spłatę zadłużenia. Można stwierdzić więcej- sami wierzyciele nie wierzą w taką spłatę:) Stąd m in. pojęcie rentowności obligacji.
I na koniec- to, że nie jest różowo- to się zgadza, ale by od razu przepowiadać kataklizmy?
O dalszych bardziej optymistycznych danych makroekonomicznych - w najbliższym czasie.
Idę spać.
Dobranoc