Ja jestem zwolennikiem legalnie prowadzonych biznesów, a takimi były sklepy z dopalaczami. Zostały zamknięte nielegalnie, bez poparcia w jakimkolwiek prawie, ale tego już nikt nie pamięta (ważna była medialna propaganda jakie to wszystko jest złe). Teraz rząd za to zapłaci o czym mówiłem zawsze.
Chociaż nie, nie rząd. Te patałachy przecież nie poczują tego w swojej kieszeni. Zapłaci społeczeństwo. Jak zawsze.
Anyway, dlaczego Donaldu Tusku nie zamyka "na granicy prawa" sklepów z inną, groźniejszą używką, która sieje spustoszenie nie tylko wśród młodzieży, ale i wielu dorosłych? Dlaczego tę używkę można legalnie kupić mimo, iż niszczy organizm i potrafi sprowadzić człowieka na dno? Dlaczego Tusku tutaj nie chce nas, biednych Polaków, bronić przed złem?