Sam pomysł nie jest zły. Jest tylko jeden drobny szkopuł: ludzie przestali grzać z oszczędności. Nie grzejemy, więc woda nie przechodzi przez kaloryfery, więc nie wytraca dużo ciepła, więc wraca do "ciepłowni" w miarę gorąca, więc nie trzeba zbyt dużo energii żeby ją na powrót ogrzać, więc koszty nie są szczególnie wysokie.
Jeśli nagle wszyscy zaczniemy grzać to puścimy wodę w kaloryfery, gdzie się bardziej ochłodzi, więc wróci do "ciepłowni" chłodniejsza, więc trzeba będzie zużyć więcej energii żeby ją na powrót ogrzać, więc koszty wzrosną.
Fajnie by było nie patrzeć na wskazania podzielnika i grzać do oporu, ale żeby się nagle nie okazało, że tak jak teraz mamy małe zwroty, tak po zdjęciu podzielników będziemy mieć ogromne niedopłaty.
Jeśli spółdzielnia chce taki myk wprowadzić, to ja proponuję warunkowo na jeden rok, żeby potem w razie czego można było zapłacić za podzielnik i wrócić do starego systemu.