Twoje tłumaczenie jest zwyczajnie głupie. Mówisz, że nie chciałeś robić afery na środku sklepu, a jednocześnie ostrzegasz przed ochroniarzami, którzy wykonywali swoją pracę.
Ciekawe co Ty byś pomyślał jakbyś był jednym z gapiów, a kogoś zatrzymała by ochrona i bez słowa zaprowadziła na zaplecze, no złodziej jak nic. Co Twoim zdaniem mieli zrobić ochroniarze? Poczekać aż wyjdziesz a potem przybić Cie do gleby i skuć kajdankami?
Przeanalizujmy:
- Nie używali siły,
- Nie krzyczeli,
- Nie próbowali Cie zgwałcić w kantorku
- Nie wyrwali Ci plecaka siłą,
- Nie wyrzucili Twoich rzeczy na podłogę
Jedyny ich błąd jaki widzę, to że od razu na sklepie powiedzieli, że jesteś podejrzany o kradzież. Powinni w sumie tylko Cię poprosić na zaplecze i dopiero tam wyjaśnić o co chodzi (no chyba, że sam na sklepie dopytywałeś, to tym bardziej Twoja wina że poszedłeś).
Wyobraźmy sobie taką rzecz.
Idziesz sobie ulicą, mijasz samochód w którym jest wybita szyba. 3 metry za tym autem zatrzymuje Cię koleś w garniturze i mówi:
- Dzień dobry, jestem z tajnej policji, jest Pan podejrzany o próbę włamania do tego samochodu. Proszę wsiąść ze mną do tej czarnej furgonetki.
Wsiadłbyś? Bo to dokładnie ta sama sytuacja.
Ludzie Cię atakują bo zrobiłeś głupią rzecz. Owszem, trzeba uważać na ochronę, ale Ty pokazałeś jak się NIE zachowywać.
PS. W galaxy bramki notorycznie piszczą na laptopy w plecaku, zazwyczaj wystarczy, że pokaże się nazwę firmy plecaka i wpuszczają bez sprawdzania