który za lub bez wiedzy
Widzę, że wreszcie coś zauważyłeś. Wcześniej oskarżałeś, osądzałeś i skazywałeś nie mając nie tylko najmniejszego dowodu, ale nawet poszlaki wskazującej na to, że rzeczywiście zrobiłem to, co mi zarzuciłeś. Nieważne, nie o to chodzi. To, czy miałem pozwolenie, czy nie, nie ma tu żadnego znaczenia.
Rzecz w tym, że zacytowana wypowiedź (nawiasem biorąc, wrzucona jako żart, co zostało wyraźnie zaznaczone - ale jeśli Cię on uraził, to przepraszam, nie było to moim zamiarem) nie upoważnia Cię do niczego poza ewentualną polemiką z zawartą w niej tezą. Tak samo tekst typu "mojej siostrze nie podobała się wiązanka ślubna, którą jej kupiłem w kwiaciarni Macierzanka" nie upoważniałby Cię do oceny przymiotów panny młodej, nawet gdybyś był właścicielem tej kwiaciarni.
Nie oczekuję, że uznasz swoją winę, nie domagam się przeprosin. Chcę, abyś przestał wykorzystywać moją rodzinę do walenia we mnie i nie robił tego również w przyszłości, niezależnie od tego, czy będziemy się akurat poklepywać po plecach, okładać po szczękach czy kopać po jajach. Po prostu wierzę, że jesteś przyzwoitym człowiekiem, i chcę w to wierzyć nadal.
To jak - możemy wrócić do dyskusji o emeryturach?