Jestem nowa, ale "stara". Bo obserwuję to forum od niepamiętnych czasów, więc nieco wiem, co się tu dzieje. I mam takie wrażenie, że "yaka" w ocenach krzywdzicie. Owszem, "był trudny w pożyciu", ale wydawało mi się, że chce czegoś dobrego. Tymczasem - może i to mi się tylko wydaje - jakby regułą było zjawisko, że kiedy jego atakowano - forum milczało. A kiedy on się odciął - zaraz pojawiały się głosy oburzenia. Również moderatorów. Nie wiem, może jestem naiwna, albo przewrażliwiona, tak to jednak odbieram.
Droga Fenix, nie uwierzysz ile razy obrywało mi się, bo zdaniem niektórych stawałem w obronie yaka, a ja tylko starałem się być obiektywny i sprawiedliwy. Naprawdę wiele ostrzeżeń zostało wystawionych za to, że ktoś go atakował w nieregulaminowy sposób, a później posądzano mnie na PW o jakieś koligację czy też sympatie z yakiem. Wielokrotnie usuwaliśmy posty obrażające yaka, zamykaliśmy tematy.
Sęk w tym, że wielokrotnie powtarzamy wszytskim, by nie reagować na takie zaczepki, by gdy ktoś nas obraża dać administracji czas na reakcję i ukaranie agresora. Yak nie miał tyle samozaparcie i gdy ktoś go atakował, on wytaczał podobne działa i odpłacał się tym samym. Wtedy - nie wnikając kto kłótnie rozpętywał karaliśmy obie strony.
Część użytkowników potrafi zachować dystans i nie reagować na zaczepki, część niestety sama do nich dążyła, bo tylko w konflikcie czuli się dobrze.
Stwierdzenie, żę był traktowany niesprawiedliwie jest... prawdziwe. Jednak in plus. Pisałem już w innym temacie, że yakowi wybaczało się zdecydowanie więcej niż innym użytkownikom i sam nie wiedziałem dlaczego. Często zamiast ostrzeżeń upominałem go i prosiłem o poprawę, co jest rzadkim zjawiskiem. Gdy miał 2 ostrzeżenia dwukrotnie doprowadził do sytuacji, że powinien dostać to trzecie - za każdym razem skończyło się na rozmowie.
Co mamy sobie do zarzucenia? Chyba to, że yakowi nie pozowaliśmy prowadzić eksperymentów na forum polegających na prowokowaniu innych...