Ostatnio miałam sytuację z bokserkiem,temat skopiuję z dogomanii,bo nie chce mi się drugi raz pisać:
to zdjęcie ze schronu:
a to z ogłoszenia:
Zadzwoniłam dzisiaj do faceta,że chciałabym adoptować boksia,powiedział,że nieaktualne,że już boksio wydany.Jak przedstawiłam się,że jestem z TOZ-u i że taki sam bokser jest w schronisku,to to zaczął mieszać,że on go znalazł 3 tygodnie wcześniej i go przygarnął i szukał mu domu,ale jak w sylwestra pies został sam to zniszczył całe drzwi wejściowe i dlatego go oddał,choć mu szkoda było.Jak mu powiedziałam,że boksery w schroniskach umierają z braku człowieka,nie jedzą a w zimę na dokładkę odmrażają sobie wszystko,bo w Szczecinie nie ma boksów ogrzewanych dla krutkowłosych to facet wsiadł w samochód i przed 16.00 go odebrał ze schroniska.Obiecałam mu pomoc w szukaniu mu domu,jeżeli go przetrzyma.Gadałam z nim około 19.00-pies już u niego wykąpany i strasznie wychudzony,a był w schronisku tylko 3 dni,a co by było po 2 tygodniach?Ma mi przesłać maila do siebie,zadam mu pytania,na które odpowie,oraz prześle kilka zdjęć i będziemy działać.Chyba się facio trochę przestraszył hihihi.Trochę pokrzyczałam na niego.
Niestety pan do tej pory się nie odezwał,ale mam jego numer,więc będę nękać.
Proszę o pomoc w ogłaszaniu psiaka.Mamy tylko trzy dni i pies trafi do schroniska znowu:
Poszedłem na postój taksówek, chciałem wrócić do domu..
Nie miałem pieniędzy, nikt nie mówił w moim języku..
Samochody jeździły w kółko, kierowcy udawali, że mnie nie widzą..
Człowiek, który mi pomógł, też mnie nie rozumiał,
choć próbowałem mu wytłumaczyć, co czuje..
Zresztą i tak nie uwierzyłby w moją opowieść o tym,
jak najlepszy przyjaciel może zdradzić..
Chciałem powiedzieć, jak przez 5 lat kochałem, byłem wierny,
pomocny, wdzięczny i zostałem sam, w deszczu, bezradny i samotny..
Szybko przekonałem się, że dobremu człowiekowi, który mi pomógł, nie odpowiada to,
że nie mam pieniędzy, że musi znosić mnie w swoim domu..
Nie spytał nawet jak mam na imię.. Nawet, gdyby spytał, nie znałem jego języka...
Mam mało czasu, jeśli nikt mi nie pomoże ten człowiek też mnie wyrzuci..
Szare, metalowe kraty, zamiast okna z firankami,
zimny beton zamiast kanapy, krople deszczu zamiast kocyka..
Tak rysuje się moja przyszłość..
1)Imię-Bigos
2)płeć-pies
3)wiek-około 5 lat
4)Umaszczenie brązowe z białym krawatem
5)szczepienie przeciw wściekliźnie 2 tygodnie temu
6)wielkości do kolana(37kg)
7)Lubi obcych i znajomych ludzi i dzieci,przyjazny do suk,jak i do psów
8 )pod nieobecność aktualnych opiekunów w domu niszczy,ale może to być spowodowane niewybieganiem psa.Pies siedzi po kilka,a nawet kilkanaście godzin dziennie sam w domu,wychodzi na spacer na kilka minut tylko dwa razy dziennie.
9)Ładnie chodzi na smyczy
10)Zna podstawowe komendy:siad,łapa,leżeć
11)Dla osoby,która większość czasu spędza w domu i potrzebuje kompana do towarzystwa,lub dla osoby,która może zapewnić psiakowi odpowiednią dawkę ruchu(sporą dawkę).
12)Pies został znaleziony na postoju taksówek w Zdrojach w stanie dobrym.Przygarnięty przez pana,który większość czasu spędza poza domem,nie może zapewnić psu odpowiedniej dawki ruchu i uwagi,dlatego pies demoluje mu mieszkanie.Pies trafił do schroniska,po mojej telefonicznej interwencji i ofiarowaniu pomocy w znalezieniu psu domu,pies został odebrany ze schroniska po trzech dniach,już po tak krótkim czasie sporo wychudzony.Mamy trzy dni na znalezienie mu domu stałego lub domu tymczasowego,bo znów trafi do schroniska.POMOCY!!!
W czwartek Facet był w Tozie w Szczecinie,chciał tam oddać boksera,na szczęście dziewczyny zostały przeze mnie tam zaznajomione ze sprawą.Zaproponowały panu,żeby opłacił 2 tygodnie hotelowania psiakowi,one będą mu szukać domu,jeżeli przez 2 tygodnie nie znajdzie się chętny do jego adoptowania to psiak przejdzie pod ich opiekę.Niestety się nie zgodził i poszedł sobie.Tak się boję,że go gdzieś w lesie porzuci.Zatłukę.
Dziś dowiedziałam się że może będzie domek dla psiaka,adopcja przeprowadzona zostałaby przez "Fundację SOS Bokserom" z Warszawy(z nimi też współpracuję),bo domek też aż w Warszawie.Rodzinka się zastanawia.Jeżeli się zdecydują to będziemy szukali transportu dla psiaka.Czy ktoś jeździ do Warszawy???
31.01.2011-Wczoraj psiak miał długą podróż,bo do Bydgoszczy do domku tymczasowego,jest cudny i grzeczniutki,taki do miziania bez wad.Gdyby nie to,że jest już dla niego domek stały w okolicach Torunia,do którego wybiera się psiak jutro z rana,to domek tymczasowy zostawiłby sobie go na stałe-jest w nim zakochany.Dostałam około 11.00 smsa od Oli,że Bigos już w domku i jest super,no ale mi tylko takie wiadomości nie wystarczyły,więc od razu oddzwoniłam.Ola mówiła,że zapomniała wczoraj do nowych właścicieli zadzwonić,by ich zawiadomić,tak samo dzisiaj z rana,zadzwoniła do nich dopiero z drogi,że będzie za 10 minut.Odebrał syn pani,który tylko stwierdził,że leci po mamę.Jak dojechała to już wszyscy stali przed domkiem i na nich czekali.Pani od razu zabrała Bigosa i zaczęła z nim biegać,bawić się,ściskać i wycałowywać go,zawołała sąsiada,że ich Bigosik jest już w domu,gdy Ola napomknęła,że Bigos to Apacz,to pani stwierdziła,że czekali na Bigosa i będą mieli Bigosa.hihihi.Wszyscy pytali,dlaczego takie mu dałam imię,ale to imię właśnie przyniosło mu szczęście Bigos też cieszył się jak głupi,a kuperek latał mu na wszystkie strony.Okazało się,że jest tam też mała dziewczynka,która najprawdopodobniej jest z porażeniem mózgowym,Ola martwiła się trochę,że Bigosik może jej krzywdę zrobić,ale jak na prawdziwego gentelmena przystało-podszedł do dziewczynki spokojnie,położył jej swój łepek na kolankach i już było wiadomo,że się wszystko ułoży.Pan zabrała go do domku i mówiła:"Tu Bigosku będziesz spał,tu są twoje miseczki a tu będziemy robić pranie hihihihi".Zaraz chciała dzwonić do męża,który był w pracy właśnie,niestety nie mogła się dodzwonić.Okazało się,że z drugiego pokoju z ojcem rozmawia już syn,ojciec miał się zwolnić z pracy by przyjechać do domu zobaczyć nowego członka rodziny.Jeszcze słyszała jak pani dzwoniła już umawiać się do weterynarza,czy z Bigosem wszystko ok-no bo trzeba sprawdzić.Pani stwierdziła,że już go nie odda i nie mamy na co liczyć,że go już nie dostaniemy z powrotem,nawet jak się znajdą właściciele psiaka:"On zostaje z nami już do końca swoich dni."Ola stwierdziła,że uwielbia takie domki i groźby,oby więcej takich gróźb słyszała i będzie wniebowzięta.Jak wypytywała o zdjęcia i wiadomości,żeby pani im przesyłała,to pani stwierdziła,że teraz jest najważniejszy Bigosik a zdjęcia nie uciekną i jak będzie miała czas to wyśle,a teraz musi się zająć psiakiem.
No i to tyle z tego,co pamiętam,co opowiadała mi Ola,może troszkę pomieszałam,Ola będzie wieczorem to sprostuje,w każdym razie i ja i Ola już sobie popłakałyśmy-ze szczęścia oczywiście