Wszystko zaczęło się 10.08.2010-pies wyglądał tak:
Pies błąkał się po Wróblewskiego,zaalarmowali i zainteresowali się nim mieszkańcy,więc Toz Koło w Policach podjęło się pomóc psiakowi.Trzy dni trwało Można tak nazwać "polowanie" na psiaka,gdyż był bardzo strachliwy,bał się ludzi.
12.08.2010-W końcu dzięki paniom z apteki "Gryfarm" przy pasażu naprzeciw Kingi pies został złapany- zdołały zwabić psiaka do środka,skąd trafił do hotelu w Sierakowie.
19.08.2010-Zabrałam psa na badania kontrolne do Toz-u w Szczecinie.Ogólne oględziny,morfologia i biochemia.Wszystkie badania wyszły ok,pomimo złego wyglądu,wychudzenia pies był zdrowy.
Wieczorem zostałyśmy powiadomione,że ten właśnie pies z powodu wyglądu i podeszłego wieku (ma około 8-10 lat)został zakwalifikowany jako pies nie nadający się do adopcji i w poniedziałek miał zostać uśpiony.Nasza pani prezes zaraz zadzwoniła do hoteli,że przejmujemy opiekę nad psem,opłacimy za niego hotel i nikt psa ma nie ruszać.Dla pewności jeszcze zadzwoniła do wet.Sadłowskiego z tą samą wiadomością.
Znajome wystawiają dla niego ogłoszenia na różnych portalach o treści:
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@
Starszy Brunet po przejściach wieczorową porą puka do Twego serca...
W sile wieku, ale nie pierwszej młodości.
Chudy, zaniedbany, dawną urodę skryły bolesne, miejscami już wytarte i sfilcowane kołtuny.
I tak go roboczo nazwano.
Kołtun.
Jakie to upokarzające...
Skołatane biedą psie serce bije nieufnie. Nie dowierza ludziom. Z ich rąk i nóg doznał tylu krzywd, że nie pamięta już pięknych szczenięcych lat, gdy ludzie z przyjemnością patrzyli na jego szurpatą mordkę i wyciągali do niego przyjazne dłonie. Pamięta tylko lata poniewierki, wieczny głód i strach przed człowiekiem.
On się nie boi. On jest przerażony.
Złapano go podstępem, gdzieś wieziono, wsadzono do boksu. Później wyjęto i zawieziono do pomieszczenia, w którym czuje się zapach strachu i leków. Obcy ludzie obmacywali go, badali, kluli. I znów zawieźli do boksu. Dostał jedzenie w misce, wodę i kawałek ogrodzonego miejsca z którego nie ma ucieczki.
I nie wie co będzie dalej, nie wie, czy w ogóle będzie jakieś dalej...
Nie wie, że jest kilka osób, którym jego los nie jest obojętny.
Że głęboko wierzą, iż znajdzie się takie miejsce, które stanie się jego domem i taki człowiek, który mu je zapewni.
Brunet o roboczym imieniu Kołtun, którego wolimy nazywać Kajtuś jeszcze nie wie, że czeka na dom i kogoś odpowiedzialnego.
Kogoś, kto zapewni mu bezpieczeństwo, nada właściwe imię i pokocha na dobre i złe.
Może będziesz nim właśnie Ty?
Dane:
Imię - Kajtuś
Płeć - samiec
Rasa - wielorasowiec, mix sznaucerka, foksterierka, może i spaniela
Wiek - około 8 lat
Wielkość - średnia
Waga - około 15 kg, wyraźna niedowaga +/- 5 kg
Umaszczenie - ciemne
Sierść - średnia, raczej szorstka, mocno zaniedbana
Stan zdrowia - po badaniach weterynaryjnych określony jako zdrowy
Zęby - przednie starte, tylne w niezłym stanie
Charakter - spokojny, z lękiem poddaje się wszelkim zabiegom, ale nie wykazuje żadnej agresji
Telefon kontaktowy: Pani Joanna - 517-910-923
Oto dane: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce Koło w Policach
nr konta: 26 1940 1076 3025 4299 0000 0000
Jeśli nie możesz go adoptować, ale z dobrego serca chciałbyś mu pomóc, możesz wesprzeć go finansowo, zapewniając mu kolejny dzień w hoteliku. Tym samym wydłużysz mu czas pobytu i zwiększysz szansę na adopcję.
@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@23.08.2010-Wizyta jeszcze wtedy z Kołtunkiem,dziś po metamorfozie z Kajtusiem u fryzjera w Mierzynie:
panie w salonie wspaniałe! Świetnie zajęły się psem - najpierw zgoliły mu kołtuny (przy czym znalazły nawet kleszcza, o milionie pcheł nie wspomnę), a potem wykąpały. Przy pierwszym myciu nie muszę chyba mówić jaka była woda… ciemnobrunatna. Szamponik, odżyweczka (truskawkowa!) i Kołtunek pachniał lepiej niż ja.
A jeśli chodzi o jego zachowanie, to wszystko dzielnie zniósł. Nie zawarczał, nie zaszczekał, nie pisnął nawet. Stał spokojnie jakby mówił: "Róbta co chceta". Jak już pisałam, jego postawa była totalnie wycofana. I niestety, po ostrzyżeniu wyszło, jak on jest makabrycznie wychudzony. Jest tak kościsty, że z powodzeniem można się na nim anatomii uczyć. W ogóle jedna pani zauważyła u niego guzka koło ogona, co potem, już u weta okazało się, że to nie guz a odstająca kość z miednicy… Panie dały mu coś do jedzenia i wodę, ale nic nie chciał ruszyć.
W międzyczasie pani z zakładu zadzwoniła do znajomej wetki aby odrobaczyć i odpchlić psa. Zobowiązała się pokryć koszty, za to serdecznie dziękujemy. No i oczywiście jesteśmy ogromnie wdzięczni za nieodpłatną usługę ostrzyżenia Kołtunka
Ale do rzeczy. Kołtunek na pożegnanie dostał jeszcze karmową wyprawkę.
przywracanie do normalności:
kąpiel:
już po wszystkim:
Zobaczcie jaki on piękny:
24.08.2010-Pani prezes udało się znaleźć dom tymczasowy. Tylko jest małe ale - płatny. Prawdopodobnie 10 zł za dzień. Dom jest sprawdzony, bo pierwszy raz namiar na niego dał nam TOZ Szczecin gdy niedawno mieliśmy porzucone trzy małe szczeniaczki.
Przy dobrych wiatrach może już jutro udałoby się tam umieścić Kajtka. Dzięki temu miałby indywidualną opiekę, lepiej też się zaobserwuje jego charakter i stan zdrowia. Inna sprawa, że pogoda zaczyna się psuć, a to dla tego starszego pana korzystne też nie jest. Zresztą, co ja tu teraz będę wymieniać zalety pobytu psa w domu...
Teraz pilnie potrzebujemy funduszy na dt. Poza tym przydałoby się wzmocnić psiaka wartościową karmą i ewentualnie jakimiś odżywkami (bo to skóra i kości teraz). Na razie jedzonko ma, ale za kilka dni się skończy. Jeśli znacie jakieś sposoby na podtuczenie go, to chętnie się z nimi zapoznamy Przecież nie może całe życie chodzić z zapadniętym brzuchem i wystającymi żebrami.
25.08.2010-Dziś rano pojechał do niego w odwiedziny nasz wolontariusz, Mirek. Tyle że wcześniej nie uprzedził nikogo z hoteliku przez co zastał... zamkniętą bramę. Zadzwonił do opiekuna i dopiero wtedy umówił się na wizytę na godzinę 16. Biedny, musiał drugi raz robić tyle kilometrów, no ale czego nie robi się dla naszego bohatera!
A co do samego Kajtka, to rewelacja. Mirek powiedział, że to nie ten sam pies, którego wyciągałyśmy z sierakowskiego boksu w poniedziałek. Teraz był ożywiony, zaciekawiony, chętnie szedł na smyczy. Na spacerze z Mirkiem zrobił siku i kupkę Mirek wziął też dla pieska trochę kiełbaski, ot taki smakołyk na ząb. Ogólnie jest dobrze. Chyba Kajtek zrozumiał, że najgorsze już za nim, a czasy kiedy był przeganianym i przez nikogo nie chcianym "kołtunem", minęły już bezpowrotnie. Kiedyś bał się ludzi, ale teraz na nowo zyskuje do nich zaufanie. I oby tak dalej! Jutro znowu jedzie do niego Mirek, a w piątek pani Joasia.
23-28.08.2010-A więc tak: od poniedziałku do soboty Kajtek przebywa w GROM-ie (23.08 – 28.08.). W sobotę trafia do DT, w którym będzie miał indywidualną opiekę. Pani Asia rozmawiała z tą kobietą i odniosła dobre wrażenie. Kajtkowi krzywda się nie stanie, to na pewno.
Co do Kajtka, to przez najbliższe 2 – 3 tygodnie jest bezpieczny. Trzeba myśleć, co dalej jeśli do tego czasu nie znajdzie się dom stały.
PROSIMY GORĄCO O DATKI NA UTRZYMANIE KAJTKA W DOMU TYMCZASOWYM(OKOŁO 2-3 TYGODNIE) A PÓŹNIEJ W HOTELIKU(JAK NIE ZNAJDZIEMY CZEGOŚ INNEGO).NAJLEPIEJ ABY ZNALAZŁ SIĘ DOM STAŁY.
Pieniądze dla Kajtka-Kołtuna proszę przesyłać na konto Toz-u z dopiskiem,że dla Kajtka-Kołtunka,konto podane powyżej.Dziękujemy serdecznie.