kubapolice ma rację. Szkoda że ekolodzy nie potrafią przedstawić realnych skutków produkcji. Co z tego, że pojazd po produkcji jest ekologiczny skoro podczas produkcji zanieczyszczono środowisko bardziej niż podczas produkcji normalnego pojazdu? Elektryczne pojazdy muszą być diabelnie napakowane ołowiem, a produkcja baterii obciąża środowisko. W zwykłych pojazdach poza małym akumulatorem nie zużywa się ołowiu ze względu na wagę.
Pozostaje kwestia czy pić skażoną wodę i "sztachać się" tlenkami azotu, siarki i węgla w efekcie wzmożonej pracy elektrowni, czy "sztachać się" nieco większymi ilościami tlenków azotu, siarki i węgla ze spalin konwencjonalnych pojazdów.
Tak samo ekologiczne są pojazdy na baterie słoneczne. Zwracają się podobno po 35-40 czasami więcej latach. Problem w tym, że okres gdy ogniowo fotowoltaiczne ma największą wydajność wynosi około 20 lat potem stopniowo wydajność spada. Poza tym o ile się nie mylę często do produkcji zużywa lub zużywało się znaczne ilości kwasów i rozpuszczalników organicznych.
Identycznie ma się sprawa wspomnianych żarówek energooszczednych. Te z kolei wymagają do produkcji zastosowania środków na bazie rtęci. Rtęci nie wymaga się przy produkcji zwykłej żarówki. Z tym, że w zwykłej zbyt mało energii przekształcane jest na światło, reszta idzie w ciepło. I to jest wada.
PS. I tak najwięcej CO2 do środowiska wydzielają wulkany i pierdzące krowy.
PS2. Z polskim prądem też bym podchodził z rezerwą. Podobno jesteśmy na granicy deficytu prądu elektrycznego.