Cały artykuł jest czystą fantastyką, nie wiadomo kiedy stworzoną, bo znamy datę publikacji (1978, 26 III - 2 IV)), co wskazuje na okres ciężkiej choroby autorki (zmarła 19 VI 1978), od 1965 na stałe mieszkającej w Australii. Wspomnienia, o ile są autentyczne, mogą pochodzić sprzed roku 1965 ale i w odniesieniu do tego czasu prawie nic się nie zgadza. Poza nieścisłościami podniesionymi przez "Borisza" nieprawdziwe są informacje na temat ówczesnego stanu kościoła, odbudowy kombinatu chemicznego na gruzach dawnej fabryki benzyny syntetycznej i pejzażu nędznych Polic. Z drugiej strony w tekście pojawiają się odwołania do "Towarzysza Gierka" (a to Polska dopiero po 1970) oraz do "Towarzysza Walaszka", który przestał być I sekretarzem KW PZPR 11 stycznia 1971 r.
Jeżeli tekst rzeczywiście jest autorstwa Marii Bonieckiej to musiał powstać na emigracji, a autorce pomieszały się daty, okoliczności, osoby i następstwo zdarzeń. Dla australijskich Polonusów mógł mieć wartość sentymentalną, dla badaczy dziejów Polic jest kompletną utopią.
PS W żadnym znanym mi spisie diecezjalnym (wykaz księży, wykaz księży zmarłych po roki 1972, wykaz wikariuszy przy kościele Królowej Korony Polskiej w Szczecinie) nazwisko ksiądz o personaliach Walery Marcinek nie występuje. W tej sytuacji podejrzewam, że cała opowieść jest zmyślona.
Post Merge: Czerwca 07, 2017, 11:34:29
Sprawdziłem jeszcze w katalogu IPN. I tam Walery Marcinek nie występuje, a wg opisu - powinien.