Dlaczego kłamał? To rozumiem. Po pierwsze nie przestał być nazistą. Po drugie - kiedy pospołu z kolegą stanęli na dawnym, pofabrycznym terenie, zobaczyli budynek komendantury, zidentyfikowali miejsce, gdzie była stołówka itd. przeżyli młodość. A wraz z nią wszelkie wojskowe przysięgi i nakazy milczenia. Dla mnie to było bardzo widoczne. W pewnym momencie, kiedy rozmowa zeszła na sprawy wojskowe - zaczęły się konfabulacje obu panów. Spełnili "obowiązek wobec ojczyzny i Führera". Nie powiedzieli nic.
Co do tych innych elewatorów - może były po ziemią. Mnie się wydaje - w świetle bardzo różnych przesłanek, że najpełniejszy obraz dawnej fabryki dał blogowicz Hausherr w roku 2007 (dziś ten blog nie istnieje). Opis przedrukował "Odkrywca", posłużyło się nim również parę innych instytucji. Oto on:
"Tyle historii, ale kto zalał polickie podziemia ? Albo Niemcy po opuszczeniu fabryki w 1945 r. albo Rosjanie w 1946 r. Ale dlaczego ? Wokół tych pytań rozpętali burze zainteresowani tematem badacze i amatorzy. Krążyły legendy opowiadane przez różnych ludzi pracujących w tej fabryce. Część z opowieści potwierdza się. Istnieją kanały podziemne, głównie technologiczne, różnego typu baseny, bunkry czy piwnice. Zalane wejścia, które prowadza nawet po 3 km pod ziemia i częściowo zalane. Uważa się ze przed fabryka i pod nią był prawdziwy labirynt wjazdów i wyjazdów oraz rozjazdów. Na powierzchni nie wyglądało to na tak potężne zakłady, ale w podziemiach kryje się kilkupiętrowa, największa w Europie fabryka benzyny syntetycznej. W Policach pod koniec wojny nie toczono walk. Niemcy wycofali się, po czym na teren opuszczonej fabryki wkroczyli Rosjanie. Stworzyli tam państwo w państwie łącznie z granicami! Mieszkający na tym terenie Niemcy, którzy nie wyjechali [oraz zmuszeni do powrotu - przyp. red.], zostali zmuszani do codziennej pracy przy demontażu byłej Hydrierwerke A.G. Pölitz. Utworzenie sowieckiej enklawy polickiej opóźniło proces przejęcia Ziemi Polickiej przez Polaków. Stan wojenny w Policach trwał półtora roku dłużej niż w innych regionach kraju.
W czerwcu 1945 r. Rosjanie rozpoczęli demontaż fabryki. Różne urządzenia ładowano w skrzynie i samochodami wywożono do portu. Trwało to prawie 18 miesięcy. Jesienią 1946 r. Rosjanie zakończyli demontaż i opuścili fabrykę, a w ich miejsce wkroczyli szabrownicy z całej Polski, którzy przyjechali po parafinę ,która Niemcy zabezpieczali wszelkie maszyny i urządzenia. Wewnętrzną drogą dawnej fabryki, wyłożoną zniszczonymi płytami można przejść ponad 4 km. Prowadzi tędy ścieżka turystyczno-dydaktyczna. Tereny wzdłuż drogi porastają zarośla, zakrywając resztki szarych konstrukcji dawnych hal fabrycznych. Uwagę zwracają pozostałości po estakadach, znajdujących się na wysokości gruntu. Na nich przebiegały podziemne rurociągi, które dostarczały paliwo do punktu docelowego czyli stacji załadowczej cystern albo rurociągami bezpośrednio do ujścia Odry, gdzie benzynę tankowano na statki. Na całym terenie Hydrierwerke zachowało się 7 długich bunkrów i 6 małych, nie licząc bunkierków i schronów pomiędzy zbiornikami, przysypanych ziemią. Warto spenetrować potężne silosy na paliwo, połączone za pomocą tuneli komunikacyjnych.
Nad kompleksem zachowanych silosów góruje ruina wieży - może technologicznej, może obserwacyjnej. Trudno określić jednoznacznie przeznaczenie tego obiektu. Na terenie poniemieckiej fabryki widać tylko to co jest w zasięgu wzroku, ale dalej i poniżej [pod ziemia] jest niewiadoma. Pozostały szczątkowe plany wskazujące, gdzie przebiegały rurociągi technologiczne i plany zabudowy naziemnej. Czy jednak Niemcy zdążyli wywieźć z fabryki wszystkie dokumenty ? Gdzie są oryginalne plany ? Jeszcze gdzieniegdzie znajdują się marki narzędziowe, nieśmiertelniki jeńców, guziki, monety, a dokumentów ani śladu. Część dokumentacji kryją zapewne archiwa niemieckie i sowieckie. Jednak pewne materiały mogły zostać ukryte na niezbadanych jeszcze obrzeżach fabryki, bądź w jakichś, wciąż niedostępnych podziemiach, zamurowanych lub przesłoniętych zawałem. Niemcy w latach 50., bardzo interesowali się obiektem. Parokrotnie składali propozycje, aby na jej terenie postawić fabrykę, wykorzystując istniejące obiekty. Władze Polskie, zależne od Moskwy nie zgodziły się. Jak piszą autorzy różnych publikacji na ten temat, to była odgórna decyzja Stalina.”
Opis jest kompetentny i syntetyzuje rozproszone, fragmentaryczne doniesienia na temat fabrycznych podziemi. O tym, że są i mimo radzieckiego szabru wciąż skrywają jakieś - w latach 50. XX wieku - cenne, a dziś mające wartość historyczną, maszyny i urządzenia, świadczą wspomniane wyżej niemieckie próby odbudowy obiektu. Natomiast spór o to czy pod ziemią była prowadzona produkcja zdaje się przesądzać głos niemieckiej historyk, Kristin Maronn, wywodzącej się z Messenthin-Mścięcina. Tak pisze w zakończeniu swojej „Kroniki Pölitz” („Stettin - Pölitz und – Messenthin”. Kiel 2000, str. 156)
“1945: Am Ostersonntag erhielt das Kraftwerk der Fabrik einen Volltreffer. Die Produktion war schon unterirdisch weitergelaufen. Das Ende des Werkes bedeutete das Ende der nunmehr fast völlig zerstörten Stadt.
1945: W niedzielę wielkanocną (1 kwietnia) celny strzał otrzymała fabryczna elektrownia.
Dalsza produkcja przebiegała już tylko pod ziemią. Koniec fabryki oznaczał koniec teraz już prawie zupełnie zniszczonego miasta.”