Wg mnie to nie ten trop. Bunkier łączyłbym bądź z rejonem FLAK, bądź z obozem w rejonie siedziby wodociągów, którego ślady opisywał kiedyś "lukasz_s". Tyle tylko, że ów obóz (a był na pewno) kojarzy mi się z realizacją jakichś inwestycji w obrębie mścięcińskiego wzniesienia. Może zakwaterowano tu ochronę, służby techniczne itp.? Ale to nie Wullenweverlager. Wróćmy raz jeszcze do śp. Frankiewicza. Poniżej pełny cytat z jego opracowania:
"Wullenweverlager.
Pierwsze wzmianki o istnieniu tego obozu pojawiają się w kwietniu 1942 r. i świadczą o jego powiązaniu z zakładami Norddeutsche Mineralölwerke GmbH. Obóz był zlokalizowany w pobliżu dworca kolejowego, w dawnych barakach byłego Reichsarbeitgdienstu.
Zniszczony wskutek pożaru, rozbudowany został pod koniec 1943 r. na terenach przylegających do szosy prowadzącej do wsi Siedlice. Koszt rozbudowy wyniósł 83 000 mrk. Obóz ten zamieszkiwali wyłącznie robotnicy z krajów zachodnich. Latem 1943 r. umieszczono w nim pewną liczbę jeńców wojennych, przekazanych jako robotników cywilnych do pracy w firmie Norddeutsche Mineralölwerke. Obóz składał się z dwudziestu bardzo dużych baraków mieszkalnych, w których ulokowano około 3000 robotników. Poszczególne baraki nosiły nazwy: Schlesienheim, Sachsenheim, Heim Ostmark, Pommernheim itp. Oprócz tego był tam budynek administracyjny, zbiorowa umywalnia, sala jadalna na 500 osób i baraki gospodarcze. Obóz istniał aż do chwili ewakuacji wiosną 1945 r."
Masa szczegółów, zwłaszcza na temat kosztów inwestycji i jej rozmachu. Pomijając już fakt, że taki gigant powinien być na jakichś zdjęciach - Frankiewicz musiał mieć w ręku jednoznaczne źródła. Zatem te źródła nadal gdzieś są. Może w szczecińskim Archiwum.
Przy tym wszystkim jest rzeczą zadziwiającą, że NIKT ze "starych policzan", jak to niedawno sformułował w innym wątku "mickd", o takiej konstrukcji nie wspominał. Nie wspominają o niej również przedwojenni mieszkańcy Pölitz" (pytałem). Dwadzieścia "bardzo dużych baraków mieszkalnych" + "sala jadalna na 500 osób" + "baraki gospodarcze". U licha, przecież to coś ogromnego. I co, nikt, nigdy nic nie widział? I ślad żaden nie pozostał do roku 1946, czyli do czasu polskich Polic? Niemożliwe!
Frankiewicz ma opinię wyjątkowo sumiennego archiwisty. Na pewno nic nie zmyślał, szczególnie jeśli podał taką masę detali. Zatem? Trzeba szukać dalej. Kiedyś dotarła do mnie wiadomość, że między stadionem Chemika (Sportplatz) a Górą Rabusia (zniwelowana, stoi na niej szpital) były liczne poniemieckie baraki, rozebrane ostatecznie gdzieś w latach 60. XX w. Miały ciągnąć się w kierunku cmentarza. Mój rozmówca pamiętał je jak przez mgłę, był wtedy dzieckiem. Ale pamiętał. Może to jest trop właściwy?