Obawiam się, że ewentualne pojemniki czy nawet darmowe torebki na odchody niewiele pomogą, póki się odpowiednio nie wyedukuje społeczeństwa.
Co do torebek, to ich nie widać. Są gdzieś, nawet za darmo, ale one nie kłują codziennie w oczy.
A myślę, że pojawienie się pojemników było by całkiem sensowne. Tak jak było z butelkami. Ich także nikt nie segregował, a jak pojawiły się pojemniki, to od razu część ludzi się zmobilizowało. Ostatnio nawet widziałam pana, który szedł z dwoma butelkami tylko po to, żeby je wyrzucić. Nie miał innych śmieci.
Więc, jak się chce, to można.
A to, że ludzie nie mają czasu, to jest ogólnie przyjęte wygodne kłamstwo, które służy jedynie tłumaczeniom. Zebranie odchodów zajmuje nie więcej jak 5 sekund.
A i ze schylaniem bym polemizowała. Fakt, dla niektórych rzeczywiście jest to problem, ale nie oszukujmy się. Nawet Ci, którzy mają problemy z kręgosłupem, schylają się z różnych względów: bo coś spadło i trzeba podnieść, bo trzeba zawiązać buty, bo leży pieniążek na ulicy, bo trzeba podrapać się po kostce. Więc problem z kręgosłupem, to kolejna wymówka.