Powróce do tematu.
Otóż okazuje się, iż problem ten nie tylko dotyka mieszkańców naszych Polic. Poniżej zamieszczam artykuł z gs24:
Plaga psich kup w Świnoujściu. Straż miejska wystawia mandaty
Hanna Nowak-Lachowska, hanna.lachowska@mediaregionalne.pl
50 złotych kary dostała wczoraj kobieta, której pies załatwił się na chodniku przy ulicy Grunwaldzkiej. – Psich odchodów jest już więcej, niż śniegu – alarmują mieszkańcy. – Nie można przejść chodnikiem, żeby w coś nie wdepnąć.
Każdy właściciel czworonoga ma obowiązek sprzątać jego odchody.
W mieście mało kto już mówi o śniegu i związanych z tym kłopotach. Teraz na tapecie są psie kupy.
– Nie wiem, co się dzieje? – zastanawia się Marzena Krauz. – Przed tą zimą nie było tyle tych kup. Teraz jest po prostu masakra.
Ludzie klną i zastanawiają się, kto jest odpowiedzialny za porządek na chodnikach.
– Za sprzątanie chodników odpowiedzialni są ich zarządcy – tłumaczy Adam Waś, komendant Straży Miejskiej w Świnoujściu. – W zależności od tego, do kogo należy konkretny teren, czy do wspólnoty mieszkaniowej, czy spółdzielni lub też do miasta albo jest prywatną posesją, to ten jest odpowiedzialny.
Dodaje, że wiele osób sprząta po swoich psach. Ale wciąż za mało. Niektórzy winią miejskich strażników, że nie karzą ludzi mandatami. Ale, jak się okazuje, to nie jest takie proste. Psa trzeba bowiem złapać na gorącym uczynku.
– Jak widzimy taka sytuację, to natychmiast interweniujemy – zapewnia Adam Waś. – W tygodniu mamy 3-4 takie sytuacje. Inaczej nie ma jak dojść do właściciela i udowodnić mu, że nie posprzątał po swoim psie.
Jest jeszcze jedno wyjście. Jeśli ktoś widzi załatwiającego się na chodniku psa, może zadzwonić po straż miejską.
– I ludzie bardzo często do nas dzwonią – mówi Adam Waś.
Tyle, że wtedy zgłaszający problem, musi zeznać do protokołu, że widział jak pies konkretnej osoby załatwiał się na chodniku. Jeśli właściciel próbuje się wykręcić, sprawa trafia do sądu.
– Ludzie nie chcą oficjalnie zeznawać, bo zwykle chodzi o ich sąsiadów – mówią miejscy strażnicy. – Z jednej strony wkurzają się na psie kupy, a z drugiej nie chcą zadzierać z sąsiadami. I tak kółko się zamyka.
W takich sytuacjach strażnicy mogą jedynie ostrzegać właścicieli psów. A to oczywiście, jak to dotychczas bywało, nic nie daje.
Muszę stwierdzić, iż ostatnio sporo o tym myślałem. A to za sprawą naszego kolegi archanioła, który przy okazji tematu o potrąconym pisku dał mi sporo do myślenia (w tym miejscu archaniele ukłony w Twoim kierunku).
Chodzi mnie przede wszystkim właśnie o kwestię odpowiedzialności. Pominę tu sprawy obowiązku zadbania o teren przez Zarządców nieruchomości a skoncetruje się na problemie włascicieli.
Wcześniej już zasygnalizowałem, iż powinien być wprowadzony system restrykcji mandatowych. Być może to za mało, by uświadomiśc właścicieli psów. System podatkowy- podatek od posiadania psa. Jak najbardziej jestem za. Z tym, że wcześniej napisałem by środki z tego podatku były przeznaczna na schroniska. Jednak trochę zmieniam zdanie. Część środków na schroniska a częśc na sterylizacje i kastrowanie... być może to jest nieetyczne i może budzić sprzeciw, ale jak to określa archanioł- lepsza jest profilaktyka niż późniejsze leczenie. Koleja sprawą jest rejestracjai czipowanie psów i kotów. Mało tego- wprowadziłbym dokładną rejestrację i koncesjonowanie hodowli - dlaczego? - by wprowadzić bardziej szczelny system kontroli urodzeń. Przesiedziałem ostatnio sporo czasu na różnego rodzaju stronach i forach internetowych zajmujących sie problematyką zwierząt. Doszedłem do wniosku, iż konieczność nabycia pupila od licencjonowanego hodowcy z jednej strony wprowadzi w pewnym sensie obowiązek zajmowania się zwierzątkiem a z drugiej strony - znacząco ograniczy dzikie, niekontrolowane hodowle. A co to da? Psy z przypadkowego miotu- bądź zostaja zabijane, bądź trafiają do schornisk, bądź trafiają na ulicę, w najlepszym przypadku ktoś takiego psiaka przygarnie. Młody psiaczek jest fajną zabawką i wtenczas można się nim nacieszyć. Ale z czasem staje się ciężarem. Właściciele już nie tak chcętnie wyprowadzają go na spacery- najlepiej wypuścić samopas. stąd częste problemy z zabrudzeniem naszych chodników. Nie będe tego rozwjał i powtarzał się.
Natomiast system szczelnej kontroli i warunków hodowlanych ograniczy popyt. Psy z hodowli nabywają pasjonaci. Zresztą, jak mają wydać odkilkuset do kilki tysęcy za psiaka, to wiadomo, że musi to być pasja. Tacy ludzie już inaczej podchodzą do swoich pupili. Oczywiście mogą zdarzać się niehluje, ale raczej świadomość wśród pasjonatów danych ras jest znacznie wyższa niż u przypadkowych właścicieli zwierząt.
Jako przykład takiego postępowania podam naszą wspólną forumową znajomą - Draculę. (pozdrowionka) i myśle, ż eona moją tezę poprze.
BYć może powyższe spostrzeżenia mogą budzić wątpliwości etyczne, jednakże myśle, iż z jednej strony takie rozwiązania pozwolą rozwiązać nieco problem bezdomnych zwierząt a z drugiej strony pozwolą na większe uświadomienie właścicieli zwierząt.
A co Państwo o tym sądzą?