Oczywiście, że sakrament jest ważny. Ważność Chrztu św. nie zależy od kasy, rodziców chrzestnych, czy "świadków chrztu" (choć takie nazewnictwo w prawie kanonicznym nie istnieje). Chrztu - w przypadku dziecka - muszą pragnąć jego rodzice (przynajmniej jedno z nich) i musi być ważnie udzielony. W skrajnych (nazwyczajnych, np. niebezpieczeństwo śmierci) okolicznościach może go udzielić, a właściwie nim się "podzielić" każdy ochrzczony człowiek.
Ksiądz bardzo inteligentnie wybrnął z patowej sytuacji i nie dlatego, że był łasy "na kasę", ale zrozumiał niemożność wytłumaczenia problemu, przy jednoczesnym, szczerym pragnieniu ochrzczenia dziecka. Jedyny problem: maluszek nie ma rzeczywistego ojca chrzestnego w sensie osoby zobowiązanej (z własnej woli) do czuwania nad jego wychowaniem w wierze. Ów kuzyn może się o to troszczyć, ale nie musi. Tym większa odpowiedzialność rodziców, którzy o sakrament prosili. W tym wypadku mam na myśli Mamę dziecka, bo Ty, Drogi "dapolu" zdajesz się tego nie rozumieć. A jeśli zablokujesz córce I Komunię św. - skrzywdzisz i ją, i żonę. Wszak napisałeś: " Żona uparła się aby ochrzcić nasze dziecko". Czyli było to dla niej coś istotnego. Dobrze radzę: przemyśl to, co chcesz uczynić.