Dapol, Drogi Kolego!
Zrozum, że nikt nie ma do Ciebie pretensji o to, że jesteś niewierzący. Ale to nie my - ja, Koledzy: Tomasz, czy Kuba - mamy problem. Problem miałeś Ty, a właściwie macie go Wy: Ty i Twoja Żona. To przecież Wy przyszliście do księdza z prośbą o chrzest dziecka, a nie on do Was. Z tego, co napisałeś wynika, że promotorem takiego rozwiązania była Twoja Żona. OK, szacunek, ale to Wasza sprawa. Nasza o tyle, że z chwilą Chrztu św. Wasze dziecko stało się członkiem NASZEGO Kościoła.
Ja, prywatnie, wyznaję zasadę, że jeśli czyjegoś zachowania nie rozumiem (w tym wypadku ksiądz) - najpierw zakładam dobre intencje ocenianego, a dopiero, gdy taka możliwość jest wykluczona, domniemywam złe motywacje. Sytuację księdza - Waszego rozmówcy - całkowicie rozumiem. Widzial przecież, że ma do czynienia z ludźmi niezbyt wierzącymi, zwlaszcza w przypadku ojca dziecka, ale byli to ludzie ochrzczeni, którym na Chrzcie zależało. No to rozwiązał problem summa cum laude (z najwyższą pochwałą), tak, aby krzywdy nie poniosło dziecko, w którego imieniu o Chrzest prosiła przynajmniej Twoja Małżonka.
Tak, czy inaczej, żałujesz tego lub nie, włączyliście dziecko do wspólnoty Kościoła. Którego elementami i Wy jesteście, niezależnie od zapatrywań. Wszak z całą pewnością oboje również byliście ochrzczeni. W przeciwnym wypadku ksiądz miałby do czynienia z tzw. małżeństwem mieszanym wyznaniowo i obowiązywałyby całkiem odmienne procedury.
Nie włączaj - proszę, bo Ci to uchybia, a Twoje posty czytam od dawna - naiwnej argumentacji w stylu "a u was biją Murzynów". Jaki ma związek marginalne (bo to margines marginesów) zjawisko pedofilii w Kościele z sensem udzielonego Waszemu dziecku Chrztu św.?
Jak to mówią: "Pan Bóg pisze prosto na krzywych ludzkich liniach". Zrobiliście rzecz dobrą otwierając Waszemu dziecku możliwości rozwoju duchowego. Już teraz, a nie w momencie kiedy "będzie dorosłe i samo wybierze". Czy od członka indiańskiego plemienia znad Amazonki, które nigdy nie słyszało o Chrystusie, można oczekiwać wyboru wiary lub niewiary? Czy gdyby Wasze dziecko nie miało wstępu do wspólnoty Kościoła i nie mogło poznać jej przesłania - mogłoby kiedykolwiek, cokolwiek wybierać?
Dlatego nie blokuj nauki religii, nie blokuj I Komunii św., nie blokuj bierzmowania. Nie wymuszaj na dziecku zachowań wynikających z faktu, że to Ty nie wierzysz. Jeśli je kochasz, w co nie wątpię, daj mu się swobodnie rozwijać. Jak dorośnie - wybierze, ale mając możliwość wyboru. Przecież nie chcesz byc ojcem "janczara".
Życzę Tobie i Twojej Żonie wszystkiego najlepszego, a w tym niech się zawrze również idea wzajemnej tolerancji. Tak wobec swoich spojrzeń światopoglądowych, jak i na kwestię wolności Waszego dziecka lub dzieci.
I jeszcze jedno. Bądź pewien, że Ciebie i Twoje poglądy szanuję.