Oj "dapol". Znowu masz jakiś problem, powraca on w Twoim życiu jak fala. Czas jakiś milczysz, traktujesz świat chrześcijan jako rzeczywistość równoległą, a potem nie wytrzymujesz i ruszasz do ataku, który najwyraźniej ma Ciebie przekonać o Twoim właściwym wyborze.
Z mojego punktu widzenia to jest tak. Jestem parafianinem, należę do parafii (Chrystusowcy w Szczecinie). I wczoraj ta przynależność była mi bardzo miła. Msza św. bardzo starannie odprawiona, bez żadnych akcentów politycznych, tylko komentarz do czytań. Na zakończenie - "Boże, coś Polskę". I kiedy myśleliśmy, że to już pointa i koniec - ksiądz odszedł od ołtarza, stanął na czele zgromadzonych, a organista zaintonował nasz hymn. Wszystkie zwrotki, chyba po raz pierwszy słyszałem jak "Mazurek Dąbrowskiego" rozbrzmiewa w kościele. Cały kościół odśpiewał go, oczywiście, na stojąco i było w tym śpiewie wszystko, co serca chciały powiedzieć. I znów nikomu nie trzeba było komentarzy. To moja parafia i dla takich momentów miło być parafianinem. To określenie bynajmniej mi nie uchybia.