Leszek Miller spektakularnie dziurawi i rozgniata balon hipokryzji napompowany przez Platformę i bliskie tej partii środowiska. Bez litości wykazuje zakłamanie i histerię rzekomych „obrońców demokracji”.
Lider SLD, po tym jak lewica nie dostała się do Sejmu, wrócił do felietonistyki i idzie mu to lepiej niż kierowanie partią. W tekście dla „Super Expressu” ściera w pył stwierdzenie Aleksandra Kwaśniewskiego, że „PiS mniej wolno, bo ma wszystko”. <blockquote> Jakby zapominał (Kwaśniewski), że PO też miała wszystko i jakoś nie było słychać, że jej mniej wolno. PO obsadziła wszystkie najważniejsze stanowiska w państwie od ministrów do wojewodów, ambasadorów, zarządy spółek, publiczne media, a także zapowiadała głębokie zmiany ustrojowe, jak uchwalenie nowej konstytucji, zniesienie Senatu, zmniejszenie liczby posłów, lustrację obywateli. Nie bardzo tym się przejmowano, bo przecież PO wolno więcej
</blockquote> — ironicznie przypomina Miller.
Były premier zwraca uwagę, że zalewa nas fala hipokryzji na tle wyboru sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Według Millera, prezydent Andrzej Duda nie mógł nie przyjąć ślubowania wybranych w poprzedniej kadencji sędziów, „tak samo jak nie może odmówić zaprzysiężenia ministrów, nawet jeżeli mu się bardzo nie podobają”.
<blockquote> Niemniej jednak całe zamieszanie zaczęło się od manipulacji PO, która chciała obsadzić wolne miejsca w TK nie tylko w poprzedniej, ale i obecnej kadencji Sejmu. Wołanie, że oto teraz dokonuje się zamach stanu, a demokracja umiera, to histeryczna przesada, której nie warto ulegać
</blockquote>