Nie wiem jak to nazwać, ponieważ uważam, że Pana Boga winno się szukać w hospicjach, gdzie ludzie umierają albo w schroniskach dla zwierząt, gdzie marzną zwierzęta - ale od jakiegoś czasu każde soboty i niedziele to koszmar na Mieszka I w bloku pierwszym za bankiem żubrzykiem. Świadkowie Jehowy bezpardonowo, namolnie, uporczywie nachodzą mieszkańców wydzwaniając po domofonach z zapytaniami o kwestie poruszane w ich piśmie Strażnica, albo nachodzą ludzi w mieszkaniach, dzwoniąc, pukając, zakłócając ciszę sobotnio-niedzialną, psy szczekają, człowiek leżący w łóżku myśli, że coś złego się stało, bo ktoś nieustępliwie dzwoni, puka...
Czy wiara tych ludzi nic nie mów o tym, że w soboty i niedziele ludzie zazwyczaj chcą odpocząć po całym tygodniu i, że kultura ludzka nie pozwala na to, by ludzi nękać i niepokoić ? Przecież to nie jest kwestia wiary, tylko dobrego wychowania. Nawet abp Dzięga i pan Drzazga to rozumieją a świadkowie Jechowy, o których miałem zawsze jak najlepsze zdanie, jeżeli chodzi o kulturę, wychowanie ostatnio pokazują, że nie mogą być przykładem dobrego wychowania i kultury.
Osobiście następnym razem zadzwonię na straż miejską albo policję, ponieważ nikt nie ma prawa nachodzić mnie w domu i zakłócać spokoju również w ciągu dnia - postąpię z nimi tak jak z sąsiadem, który w dzień puszcza głośno muzykę.
Proszę Światków Jechowy o opamiętanie się i o zachowanie poziomu kultury z wyższej półki. To jest po prostu niesmaczne i niegrzeczne.