dlaczego lokal jest zawilgocony i co to powoduje?
Wojtku, bo np. u mnie jest w domu Higrometr (od 10 lat) i gdy tylko wilgotność wzrośnie do 45% - wietrzę i dogrzewam mieszkanie i wiem, co mówię bo mam to od 25 lat! Powoduje tę wilgoć oczywiście to, co piszesz, czyli para wodna. Jednak usuwanie przeze mnie wilgoci poprzez ogrzewanie na full i tylko przeze mnie nic nie da, jak cały budynek jest taki. Ja ponoszę koszty (niepotrzebnie tak duże), a inni udają, że tematu nie ma. Choćby SM.
Żyjemy w wilgotnej strefie klimatycznej i porastanie elewacji glonami, to zjawisko powszechne w całym naszym kraju i nie tylko naszym.
I dlatego, że żyjemy w takiej strefie - zachodniopomorskie, bo na południu np. w Małopolsce tego nie ma - należy równomiernie ( w miarę) ogrzewać mieszkanie, a tym samym budynki od środka.
Nie zgodzę się z Tobą, bo w Policach podobnie jak na Żuławach, jest wyjątkowo wilgotnie, inaczej niż gdzie indziej. Historia Polic mówi, że w niektórych okresach (po 5 latach zamieszkiwania?) mieszkańcy wyjeżdżali w suchsze tereny. No cóż, każdy broni swojej tezy. Jednak nie zmienia to faktu powszechnego grzyba na ścianach w mieszkaniach. Jestem ze Szczecina, gdzie mieszkałem od urodzenia 28 lat i także miałem mieszkanie szczytowe, lecz wilgoci w postaci grzyba nie ma tam do tej pory. Mieszkanie jest z 69 roku z wielkiej płyty - tylko podzielników nie było i nie ma, więc nikt nie zakręca na zero by "zaoszczędzić", ani nie grzeje na full.