Wojtku. Problem jest tutaj dwojaki. Pierwszy jest taki, że w wielu mieszkaniach ludzie marzną, bo zawsze się znajdzie "głowa rodziny", która dla zwrotu 300-400 złotych na rok będzie naprawdę marznąć. Sam wiesz, że są takie rodziny. Oczywiście nie jest to problem lokatorów co problem społeczny. Jest też natomiast ten drugi element układanki. Jednostki wskazane na podzielniku są dalej przeliczane przez współczynniki gamma, beta zależne od położenia mieszkań itd. itp. - sprawdźcie swoje rozliczenia. Skąd te współczynniki są? Ano dobrano je empirycznie na podstawie badań w jakiś laboratoriach w ściśle określonych warunkach, które nijak nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Bo to albo jeden blok ma gorszą izolację, a to mieszkania inaczej usytuowane są względem kierunków geograficznych. Tak więc twierdzę, że żyjąc w bloku zmuszeni jesteśmy do pewnego socjalizmu i partycypowania niestety w kosztach bloku ogólnie a nie tylko za swoje mieszkanie.
Natomiast całkiem osobną kwestią jest to, jak można mieć dopłaty po 3000-4000 złotych, gdy zaliczkowo spółdzielnia kalkuluje koszty na 1000-1500 zł. JA rozumiem dopłatę rzędu 30% ale nie 300%. To jest jakiś przekręt. A spółdzielnia po zeszłorocznych problemach powinna podjąć jakieś działania na korzyść lokatorów a nie udawać, że to problem pojedynczych mieszkańców.