Tu już nie chodzi o interes pracodawcy, ale PIP nie byłby zadowolony gdyby się okazało, że ktoś nie miał w ciągu roku 14 dni wolnego.
Generalnie, nie tylko w sprawie urlopów, ale też w każdych innych sprawach, nie radzę specjalnie polegać na PIP. Jak ktoś nie zna przepisów i procedur w ramach których działa PIP to może się wydawać, że jest to instytucja skuteczna, ale w praktyce już nie jest tak wesoło. Jeżeli jednak ktoś chciałby skorzystać z ich pomocy, to pamiętajcie, że:
1) Instytucja ta nie rozpatruje donosów anonimowych. Każde zawiadomienie musi być podpisane z imienia i nazwiska wraz z podanym adresem do korespondencji. Dane odnośnie tego kto złożył zawiadomienie są podawane pracodawcy jeżeli w piśmie w sposób
jednoznaczny nie zostanie napisane, że nie zgadzacie się na ujawnienie autora pisma. To działa tylko w teorii, bo na ogół pracodawca "magicznym sposobem" i tak dowiaduje się kto wystosował pismo, a później ten ktoś ma przewalone.
2) Kontrola PIP, nawet jeżeli będziecie o to błagali, nie nastąpi z "zaskoczenia". Pracodawca zostanie poinformowany z 2 tygodniowym wyprzedzeniem, że szykuje się kontrola i czego będzie ona dotyczyła, a więc będzie miał sporo czasu na "wyprostowanie" grafików i przygotowanie wszystkich niezbędnych dokumentów. Inspektor usłyszy wersje pracodawcy poparta dokumentami i waszą wersję popartą... czym? Lepiej materiał dowodowy przygotować zawczasu, robić kserokopie/zdjęcia dokumentów harmonogramów, grafików itp. Kontrole bez zachowania tego terminu mogą nastąpić tylko jeżeli uchybienia pracodawcy zagrażają zdrowiu i życiu pracowników, ale w takim przypadku lepiej iść do inspektora BHP, będzie szybciej.
3) Jeżeli poskarżycie się na coś, co dotyczy małej grupy osób (albo tylko was) to macie przewalone
Nie dość, że nikt was nie poprze (serio, liczcie, że 70% "popierających" was przestanie was popierać jak tylko inspektor poprosi o ich nazwiska do protokołu, a np. w sprawach o mobbing potrzeba sporej ilości świadków, nie wystarczy kilka osób), to jeszcze pracodawca bez problemu ustali kto był autorem zaproszenia PIP do zakładu. Taka osoba ma przewalone.
3) Kary, które może nałożyć PIP na pracodawcę są śmiesznie niskie i serio mało kto się nimi przejmuje (chyba tylko mikro i małe przedsiębiorstwa). Zakłady nawet by nie zauważyły takiej kary, a autor donosu miałby przewalone
Serio, w swojej karierze miałem z nimi kontakt wiele razy, drugiej tak nieskutecznej instytucji ze świecą szukać.
Jak więc można coś zmienić?
1) Nadać sprawy do mediów, które na ogół nie ujawniają osobowych źródeł informacyjnych.
2) W sprawach innych niż kadrowe można zgłaszać sprawy do inspektorów BHP, którzy mogą nakazać pracodawcy usunięcie nieprawidłowości i usterek (istnieje ryzyko, że ujawnią kto co zgłaszał, więc tego, przewalone
)
3) Zgłosić sprawę do PIP za pośrednictwem ZZ, bo związkowcy nie mogą zostać zwolnieni, a więc nie grozi im "rewanż" ze strony pracodawcy. Oczywiście w przypadku naszych ZZ, które siedzą w kieszeni zarządu, równie dobrze zamiast zgłaszać sprawę możecie złożyć w kadrach wypowiedzenie umowy o pracę, na jedno wyjdzie.
4) Zawsze, ale to zawsze zachowujcie swoje oceny okresowe. Do tego raz na jakiś czas (raz na rok?) poproście przełożonych o pisemną opinię na wasz temat (ja proszę za każdym razem jak mi się szefostwo zmienia z powodów rotacji politycznych, mam już ładną kolekcję
) najlepiej wskazującą przy okazji na wasz zakres obowiązków. Takie opinie będą przydatne przy szukaniu nowej pracy
Najczęściej zgłoszenie sprawy do PIP wygląda tak:
1) Pracownik pisze pismo;
2) PIP podejmuje sprawę i zapowiada kontrolę u pracodawcy;
3) Pracownik dostaje sugestię od pracodawcy, że warto poszukać nowego zajęcia;
4) Jeżeli pracownik nie odszedł sam to zostaje zwolniony z uzasadnienie, że pracodawca utracił zaufanie do pracownika (to uzasadnienie jest respektowane przez sądy!)
5) Około miesiąca po kontroli zgłaszający otrzymuje pocztą na podany adres decyzję i uzasadnienie PIP. Pracodawca płaci 5 tysięcy złotych kary i nawet tego nie zauważa.
6) Wasz przyszły pracodawca przed przyjęciem was do nowej pracy dzwoni do poprzedniego pracodawcy z prośbą o opinię (standard na stanowiskach kierowniczych) i dowiaduje się dlaczego zostaliście zwolnieni, więc dalej macie przewalone
- chyba, że macie dobre papiery w postaci ocen i referencji, serio, nie wystarczy samo świadectwo pracy.
Z całego serca zachęcam do walki z systemem i betonem, który jest w naszym zakładzie, ale róbcie to z głową, żeby nie zaszkodzić sobie i swoim rodzinom. Bycie ostatnim sprawiedliwym jest fajne, ale dzieci się tym nie wykarmi - dlatego tak dbam o swoją anonimowość ;-)