Ująłbym to tak. To miejsce koło Uniemyśla, w świetle tych wszystkich informacji jest "niepokojące". FLAK miałby uzasadnienie - przyjmując koncepcję Domino odnośnie makiet-wabików. Ale wąskotorówka już nie. Z tej strony - o ile wiem - żadnego majątku nigdy nie było. Wilhelsmdorf to potomkowie wiejskich komorników - osadników z czasów Fryderyka II (dokładnie z 1749), przybyłych z Nadrenii i Palatynatu. Ale to stare dzieje. Generalnie to w miejscu, o którym mówimy do dziś jest odludzie. 80-letni Günter Schmidt z Königsfelde (co za pech, wczoraj odwiedził gminę) mówił mi kiedyś, że jego ojciec obsługiwał znajdujące się w pobliżu te podłużne glinianki - stawy. Miał tu nawet mały, rybacki domek, taką altankę.
Günter Schmidt to rocznik 1930 lub 1931. W roku 1944 był konfirmowany, a uroczystość przypadała zwykle w 14 roku życia. Rozmawialiśmy o stawach, nie pytałem się ani kiedy jego ojciec przy nich pracował, ani co tam potem, podczas wojny było. Mam nadzieję, że spotkam go znowu, może cokolwiek będzie wiedział, powie, bo to bardzo zacny człowiek.
Ale wróćmy ad rem. Oznaczenia na mapie przywołanej przez ak są dowodem, że alianci o tych zbiornikach świetnie wiedzieli. Podobnie, jak zdjęcia lotnicze, które są już jednoznacznym tej wiedzy źródłem. Nic jednak nie wiadomo o bombardowaniach Wilhelmsdorf,choć w zeszłym tygodniu dość dużo dowiedziałem się o bombardowaniach Trzebieży. Od tych Niemców, którzy byli z wizytą.
Z Trzebieży do Uniemyśla są 2 km drogą. W linii prostej - jeszcze bliżej. Może te naloty na Trzebież wiązały się z tymi zbiornikami?
W większości zapewne też znamy informację o zbombardowaniu więźniów Mścięcina (Außenlager) przez samoloty alianckie "kiedy pracowaliśmy w lesie". Ślady po bombardowaniu widać do dziś, nieco za szczytem "Łysej Góry" (na południe). Alianci mieli dobry wywiad. Przykładem "Akcja "Synteza". Dopiero łącząc rozproszone fragmenty naszej wczorajszej i dzisiejszej dyskusji o "makietach" z tamtymi doniesieniami eks-więźnia oraz z pogłoskami o owych zbiornikach w Mścięcinie i z bombardowaniami Trzebieży, zaczynam się zastanawiać, czy aby nie są to sprawy powiązane.
Fantazjując dalej rozważam stan rzeczy AD 1944. Naloty trwają i zaczynają niszczyć Hydrierwerke. Produkcja jednak trwa i trwać będzie (coś tam produkowano do marca-kwietnia 1945) do schyłku wojny. Może pod ziemią. Odkąd zaczęły się naloty "na serio" (poprzednio bywały, ale jakby ich nie było), czyli od wiosny 1944 - składowanie paliwa na terenie fabryki było już mało możliwe. Co, jak co, ale benzyna się pali. Może więc rozpoczęto akcję chowania zbiorników po lasach i pod ziemią? Może i więźniowie Mścięcina przy takiej pracy zostali zaatakowani?
Jest rzeczą zastanawiającą dlaczego właściwie żaden z więźniów Außenlager nigdy dokładnie nie powiedział, jaką pracę wykonywał. Znamy migawki, Augenblitze, jakby fotki konkretnych, często straszliwych scen i... nic więcej. Dlaczego? Nawet w "Bunkrach na ruinach" takiej informacji nie ma.
Czy ci, co budowali ukryte zbiorniki nie przeżyli? Możliwe. A może zafunkcjonowała wpojona przez esesmanów obozowa omerta? Jej przekroczenie równało się natychmiastowej śmierci? Też nie wykluczone. Szczególnie, że cywile - Niemcy z tych okolic też jakby "nic nie wiedzą". Patriotyzm po latach, czy może nadal funkcjonujący strach? Takich pytań jest wiele.
PS Dla Wykidajły. Angielska, a raczej amerykańska. Możesz ją ściągnąć w całości, A. Kowalik udostępnił całą. Świetna rozdzielczość.