To jest zwykł buractwo z ich strony. Od samego początku do końca (konia z rzędem temu kto mi wytłumaczy z jakiej strony studenci na obronach wręczają zwyczajowo zieleninę komisji? Podziękowanie, że się obronili?
).
Szeroko pojętą wdzięczność do nauczycieli czy opiekunów w przedszkolu rozumiem, ale wdzięczność można wyrazić słowami. Choć mi to wisi, wszystkie dobre mamusie mogą w ramach wdzięczności nawet obskoczyć laseczkę wychowawcy, jeśli dla nich to norma... (tatusiowie - tylko i wyłącznie szable w dłoń [własną], nawet nie myślcie o podziękowaniu wychowawczyniom :devil: )
Ja nie uznaję nic ponad kwiatka (a i to lepiej grupowo jeden bukiet, niż 30 badyli jak to często ma miejsce...) i przysłowiową czekoladę.
Nauczyciele, gdyby mieli choć odrobinę godności, to by prezentów nie przyjmowali (i nie mówcie mi, że bieda ich ciśnie, więc prezent za ~500 się należy, bo nie tylko ich ciśnie [a patrząc jakimi wózkami niektórzy podjeżdżają pod szkoły to cholera wie czy oni bidę kiedy widzieli...]).