Usiłuję zrozumieć motywy krytykujących. Jeden jest oczywisty - zazdrość. Drugi dostrzega się już troszkę trudniej, bo chodzi o brak wiedzy. Szczególnie historycznej. Z czasów, gdy krytycy byli dziećmi lub w ogóle ich jeszcze nie było. A było tak...
Kiedy rozwijały się Zakłady, rozbudowując kolejne wytwórnie, potrzebowały ludzi do pracy. Ściągały ich z całej Polski, sam pamiętam, jak na progu lat 70. XX w., mieszkając wówczas w Łodzi, czytałem i rozważałem ogłoszenia werbunkowe.
Jednym z magnesów była perspektywa mieszkania. Najpierw czasowy pobyt w hotelu robotniczym (to było popularne, ogólnopolskie rozwiązanie), potem przydział mieszkania w zasobach zakładowych, czyli w blokach wznoszonych z funduszy firmy i do niej należących.
Mechanizm funkcjonował, tak powstało dzisiejsze osiedle "Chemik". Jednak zawsze jest ktoś, kto gasi światło. PRL konała długo, ale zmarła nagle, niemal z dnia na dzień. Część pracowników "Polic" została w hotelach.
Pół biedy może, gdyby hotele pozostały własnością Zakładów. Jednak prawo postanowiło inaczej i w całej Polsce zakłady produkcyjne, gwałtownie przestawione na kapitalizm, mienie nie służące produkcji przedsiębiorstwa przekazały gminom.
W Policach nastąpiło to podczas I kadencji samorządu. Ówczesny burmistrz, Stanisław Szymaszek, przez chwilę próbował się temu "dobrodziejstwu" opierać, ale prawo jest prawem. Z zasobów osiedlowych powstała SM "Chemik" i długie, długie lata usiłowała dorównać innej spółdzielni - "Odrze". Ta ostatnia powstała w sposób naturalny więc prosperowała nieźle, SM "Chemik" miała "dziedziczne obciążenie" w postaci wieloletnich zaniedbań, będących funkcją od kiepskiej kondycji Zakładów. Musiało minąć wiele lat, zanim SM "Chemik" wyszła na prostą. Ale nie o niej mowa.
Poza spółdzielnią, niejako w roli "wrzodu" na gospodarczym ciele gminy, zostały hotele "Chemik". I mieszkający w nich, oszukani w nadziejach ludzie. Oni na mieszkania zakładowe po prostu się "nie załapali".
Co silniejsi ekonomicznie zaczęli główkować i w miarę możliwości sami zdobyli mieszkania. Głównie za sprawą budownictwa "Odry", szczególnie tego "na wynajem". A słabsi? Słabsi zostali. Pod zarządem ZGKiM, czyli w zasobach mieszkaniowych gminy. Zasobach zaniedbanych, fragmentami tragicznych, wymagających corocznie ogromnych nakładów na zabezpieczenie funkcjonowania przestarzałej infrastruktury.
Życie nie stoi w miejscu. Ludzie rodzą się i umierają, w międzyczasie żenią się i wychodzą za mąż, a potem rozmnażają. Czy inaczej było wśród lokatorów hoteli? Nie. A warunki bytowe były coraz trudniejsze. Radni kolejnych kadencji doskonale wiedzieli, że trzeba coś z tym problemem zrobić.
Od początku XXI wieku przymierzano się do gruntownego remontu zasobów. Opracowano szczegółowe ekspertyzy i plany, decyzja już miała zapaść i wtedy raz jeszcze całość przeliczono. Okazało się, że całkowity koszt remontu kompleksu jest bliski wydatkom, jakie trzeba ponieść na budowę nowych, przyzwoitych mieszkań. A tym samym na budowę zgrabnego, nowego osiedla w tym rejonie Polic.
Jak postanowiono, tak zrobiono. Efekty widać.
Dla wszystkich decydujących w sprawie było jednak oczywiste, że najemców lokali komunalnych, jakimi od lat już były dawne zasoby mieszkaniowe w hotelach "Chemik", nie można "uszczęśliwić" przymusem zakupu nowo wybudowanych mieszkań po cenach wolnorynkowych. No bo jak by to było? Gmina rozbiera ludziom kiepski, ale istniejący, dach nad głową i mówi: albo bierzesz kredyt na lat 30, albo... spadaj. Bo rozbieramy. Tu już nie chodzi wyłącznie o sprzeczność takiej decyzji z prawem. Tu chodzi również o podstawowe zasady współżycia społecznego.
Można było, co prawda, próbować posiłkować się szczupłą pulą wolnych mieszkań komunalnych, najczęściej wymagających natychmiastowego remontu lub wybudować gdzieś jakiś budynek mieszkalny o obniżonym standardzie, czyli tańszy. Nie tak znacznie, jakby się wydawało, ale zawsze. Tylko dlaczego? Dlaczego od razu wprowadzać rozwiązania złe? I dlaczego karać ludzi za niespełnione peerelowskie obietnice przydziału zakładowego mieszkania w kolejnym bloku na osiedlu "Chemik"? Dlaczego dzielić społeczność - głównie pracowników Zakładów - na tych, co się "załapali" i tych, którym się "nie udało"?
Zrobiono, co zrobiono i jest to rozwiązanie najsprawiedliwsze z możliwych. Wypełniono dawną obietnicę z czasów "tamtego" ustroju. A likwidując jego relikt w postaci hoteli - upiększono miasto. Jak wszystkie bloki powstaną będzie to bardzo ciekawy rejon nowych Polic.
Wracam do słów na wstępie. Rozumiem niewiedzę, rozumiem niemożność pamiętania o przeszłości, bo się jest zbyt młodym. Słabiej rozumiem zazdrość i małoduszność. A już pouczenia udzielane z poziomu innych realiów zwyczajnie mnie denerwują. Ja nie doradzam rozwiązań Niemcom, czy Francuzom.
Czas mija szybko, pojawiają się nowe pokolenia. Które oceniają rzeczywistość wg doświadczeń własnego, krótkiego jeszcze życia. Mało kto z dyskutujących na tym forum pamięta obraz Polic z lat 80. XX wieku. Lub nawet stan wyjściowy, po transformacji ustrojowej, z roku 1990. Nie chodzi o pamięć dziecka, ale człowieka wówczas już w miarę dorosłego. Nie wierzę, by ktoś z dzisiejszych policzan, dobijających do czterdziestki, nie dostrzegał gigantycznej pracy i gigantycznych dokonań na przestrzeni kończących się 21 lat samorządnych Polic. A jak nie pamięta? No to niech sięgnie po dawne fotografie, albo pogada ze starszymi. Bo ci na pewno pamiętają. To miasto (podobnie, jak gmina) przeszło metamorfozę. A, że pojawiają się czasem problemy z poprzedniej epoki, które trzeba w specjalny sposób rozwiązywać? Jest ich mało, coraz mniej, ale się zdarzają. Sprawa byłych hoteli Chemik należała do jednej z ostatnich tego rodzaju. Szczęśliwie, po latach, została prawidłowo rozwiązana. Lecz jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził. Zwłaszcza różnej maści teoretykom.
PS Od paru dni rozrabiają na tym forum nawiedzeni wyznawcy ogólnoświatowych spisków, od bodaj trzech - niejaki "zenon". Ten ostatni preferuje styl znany z kampanii samorządowej. Sensu to nie ma, ale "zenon" jest i się pieni. Po co? Dlaczego? Nie wiadomo.