Niedawno czytałem ciekawy artykuł w Newsweeku , na temat czy czas zalegalizować narkotyki. Bardzo ładnie podawali statystyki na temat przemytu i rozrostu narkobiznesu , wpływu na społeczeństwo , a co najważniejsze ile my podatnicy przeznaczamy pieniędzy na "bezsensowną" walkę z kartelami. Roczny koszt śledzenia osób które zarabiają na miękkich dragach to bagatela 700 mln. zł. Zbieranie dowodów trwa około dwóch lat. I co najbardziej jest przykre, to łapią same płotki których jest tysiące. A koszty idą w górę i to ostro. Rząd powie że udało im się złapać kolejną niebezpieczną grupę , media podkręcą a my się cieszymy że rząd coś robi. Tylko nikt nam nie powie ile setek milionów idzie na złapanie takich małych grupek które i tak wyrastają jak grzyby po deszczu. Największy zarobek na narkotykach i tak mają na gwiazdach , prawnikach , lekarzach , politykach , biznesmenach , bankierach itd. Zakup najwyższej klasy narkotyków to często parę tysięcy zł. ( jak się zarabia to trzeba być snobem ;P ). Niższe klasy społeczne nie stać na to , więc dostają ekstra mieszanki gdzie zawartość narkotyku wynosi czasami niecałe 40% , a reszta to strach pomyśleć co tam się znajduję. Dlatego sądzę że powinno się zalegalizować miękkie narkotyki to by stworzyło swoistą konkurencję dla drobnych "przedsiębiorców" . Ludzie byliby bardziej "bezpieczni" , bo na pewno jakaś instytucja państwowa trzymała by nad tym pieczę (w razie "w" wiadomo kogo mógłbyś do sądu zaciągnąć). Kolejnym plusem jest to że my podatnicy nie musielibyśmy tyle wydawać na walkę z jakimiś małymi grupkami , bo by znikły , a państwo zarobiło by na tym podwójnie( mniej walki z grupkami + sprzedaż legalu = więcej kasy w budżecie). A patrząc na Holandię to nie sądzę żeby nastąpiła jakaś straszna degeneracja w społeczeństwie.