Witam wszystkich, to mój debiut na tym forum.
Chciałbym się włączyć do dyskusji na temat parkingu przy kościele.
Twarde zasady kapitalizmu? Policzmy.
Gmina sprzedaje teren przygotowany wybitnie pod parking jako zwykły teren pod inwestycje. Żeby odtworzyć miejsca dla samochodów wydaje to co "zarobiła", a może i lepiej. Czynsze od banków lądują w kieszeni nowego właściciela terenu. Zgodnie z uchwałą przedsiębiorca tworzący nowe miejsca pracy jest zwolniony w danym roku z podatku od nieruchomości. Dobry księgowy w dużej firmie podatki wyprowadza na zero. Tyle na temat korzyści dla gminy.
Rusza handel: promocje, zachęty, ludziska walą aż miło tratując po drodze drobnych sklepikarzy. Mija kilka miesięcy, twarde zasady kapitalizmu zmiatają z rynku kilkadziesiąt punktów handlowych (miejsc pracy, podatków, czynszów, dzierżaw). Nadchodzi czas żniw, ceny w górę. Cóż, prawo wolnego rynku.
Co do walorów estetycznych.
Miło będzie okolicznym mieszkańcom patrzyć, jak jasne mieszkania zamieniają się w piwnice. Pewnie z nie mniejszą radością będą podziwiać nową architekturę gnając w deszczu po samochód, na drugi koniec osiedla, żeby pojechać z chorym dzieckiem do lekarza czy też po prostu z rana do pracy.