Można wszystko. Historia to wielokrotnie dzieje łajdaków. Ale schodząc na ziemię...
Zakładam - pogląd prywatny, hipotetyczny, nie chcę mieć procesów (chociaż się ich nie boję) - że sprawa wygląda tak. Sąd pierwszej instancji uległ presji środowiskowej. Z założeniem: będzie druga, apelacja itd. Argumenty oskarżenia są "mniej niż zero". Ale - sąd "wykazał czujność" (myślę kategoriami PRL, bo dla mnie sąd do tego okresu należy).
Co dalej? "Gdybam".
Premiera Tuska et consortes nie uważam za obranych z rozumu. Jeżeli w wyniku pragnienia dorwania się do profitów gospodarczych pewnej lokalnej grupy w Policach dojdzie do złamania zasad prawa i jawnej krzywdy burmistrza - PO o dalszej władzy może sobie już tylko pomarzyć. Nie tylko w Zachodniopomorskim, wszędzie. Już głowa pewnej grupy (Solidarność), aby tak się stało. Bo stanie się na pewno. No, ale każdy jest kowalem swojego losu. Przykładem Kadafii. Dziwna parabola? Oj nie dziwna, prawdziwa. Po PO działającej wbrew prawu kamień na kamieniu nie zostanie.
Zakładam (wciąż zakładam), że premier Tusk jest człowiekiem tyleż godnym, co uczciwym. Zatem wierchuszka PO łajdactw nie generuje. generują je doły partyjne mające w nosie (lub innych organach) honor partii. Kto je tworzy w Policach - wiemy. Czy ci ludzie mogą mieć przełożenia na aparat państwowy i stymulować wyrok? Dziś, 7 marca, w to nie wierzę. To są lokalne ludziki, nie "ludzie" w sensie polityki krajowej.
Jest mi bardzo trudno uwierzyć, aby burmistrz Diakun, gość prezydenta Komorowskiego na obchodach sierpniowych AD 2010 był skazany przez sąd apelacyjny. Na podstawie esbeckich pierdół. Żadnej innej. Esbeków wyraźnie zapłaconych. Tak sądzę i wolno mi tak mniemać. Bo "odzyskanie pamięci" po 34-35 latach jest fenomenem. Ja nie wiem, co robiłem trzy miesiące temu. Oni mają wyrazistą świadomość sprzed lat 34. Brednia w założeniu.
Dla mnie cała sprawa jest nagrana i sterowana. Tak uważam i znów mi wolno tak uważać. Procesów się nie obawiam, raczej niech potencjalni powodowie się boją. Bo jestem już starawy i mało mam do stracenia, poza uczciwością myślenia.
Ale wróćmy do pytania. Dla mnie "sprawa Diakuna" to test na Polskę i polską prawdę. Czy możliwy jest negatywny wynik - skazanie Diakuna? Doświadczenie uczy: jest możliwy. Absurdalny, krzywdzący, niesprawiedliwy, ale - możliwy. Co dalej? Nie chciałbym być członkiem PO (szczęśliwie nie jestem), poznając odpowiedź. Konsekwencji łajdactwa nie życzę najgorszym wrogom.