Brak sprzeciwu. Nadal się z Tobą zgadzam. Inna rzecz, że dla ludzi urodzonych w PRL, którzy inną Polskę znali tylko z opowiadań, ówczesny kraj był jedyną znaną Ojczyzną. I niejeden rozumiał, że ma obowiązek wspierać jego władze, jakiekolwiek są i jakkolwiek się je ocenia. Tzw. lustracja jest próbą karania za to, że ktoś jednoznacznie nie rozpoznał istoty reżimu. To jakaś paranoja, przynajmniej logiczna.
Rozumiem ściganie ludzi podłych, dręczących innych, katów itd. Nie rozumiem ścigania ludzi zwiedzionych lub uwiedzionych. Ja - takie miałem szczęście - urodziłem się w rodzinie inteligenckiej (nie moja zasługa) o świadomości wyrastającej ponad przeciętność. Dlatego dane mi było rozeznanie dobra i zła. Jednak to był "łut szczęścia", dobrze, łaska Opatrzności, jednak co z tego?
Czy mogę potępiać sąsiada - prostaka, który doszedł do jakiejś pozycji drogą "awansu społecznego" (specjalny termin PRL) i uznał, że jego powinnością jest służyć władzy, której zawdzięcza awans?
Mam komfort, w życiu się taką współpracą nie zhańbiłem. No i co z tego? Jakaś zasługa? Nie mniemam. Raczej wspomniany "dar Opatrzności". Dlatego kulawy proces lustracyjny powinien zostać przerwany na wieki wieków. Tak sądzę. I nikogo nie oceniam. Kto to może pojąć - niech pojmuje.