Drodzy moi, Hubalczyku, Sekatorze - zapewniam Was, że rozumiem, o czym piszecie, albowiem moje doświadczenia empiryczne również na to mogą wskazywać.
Moim przeslaniem jest delikatna, lecz bardzo wymowna sugestia, iz historia kołem się toczy. Dziś niemal nie upalowaliście jezata za swoje poglądy, a myślą przewodnią mojej wypowiedzi było pytanie, czy dziś upalowany jezat za ileś tam lat nie stałby się bohaterem, jak Inka? Tego nie wiemy, albowiem wydarzenia w swych skomplikowanych i wielokierunkowych wątkach ciągle są poddawane ocenie ex post.
Przeciwstawienia:
Jezat- Pan Drzazga
System komunistyczny - Inka
Austiacy i Węgrzy - ....
Rosja Carska- ....
Niemcy Faszystowskie - ...
Germania - ...
Szwedzi - ...
Turcy - ...
Krzyrzacy - ....
Czy w związku z tymi przeciwstawieniami, mamy ciągle o tym pamiętać? Cigle nienawidzieć? Ciągle mieć uprzedzenia?
Moim zdaniem, to nie sytem, lecz ludzie w nim zyjący najwięcej krzywdy wyrządzili.
A równanie wszystkich do poziomu "czerwonego pijaka" uważam za niesprawiedliwe i krzywdzące.
POzdrawiam