Jeśli dobrze pamiętam to bohaterskiego K.Drzazgi w stanie wojennym nie było w Polsce.Walczył telepatycznie z wstrętną komuną.Dlatego nie mogli go internować.Takich bohaterskich cwaniaków wygenerowała "Solidarność",dzięki milionom naiwnych ,którzy uwierzyli w 21 postulatów.Dzisiaj dla historycznej równowagi nazywają tych karierowiczów solidaruchami,per analogia do komuchów.Jeżeli za bohaterstwo uważa się roznoszenie ulotek to drukarzom w rodzaju J.Przybyła powinniśmy stawiac pomniki.ale on akurat go nie potrzebuje.
No to jednak się mylisz. Właśnie, że Drzazga był wówczas w Polsce i ryzykując wraz z kolegami wiele, walczył z chorym systemem, jaki przygniatał wówczas nasz kraj. Za granicę natomiast wyjechał po t.zw. "obaleniu", czyli dopiero po 89 roku.
A te miliony Polaków, to rzeczywiście może naiwnie uwierzyło, ale skąd mogli wiedzieć, że zdelegalizowana przez nielegalne komunistyczne władze Solidarność zostanie zarejestrowana przez nich po raz drugi, po to tylko, aby odciąć od władz związku niewygodnych dla siebie założycieli (jak Wyszkowski, Walentynowicz czy Gwiazda) oraz odwrócić się od narodu i zabezpieczyć nowy podział władzy między siebie a swoimi – z nowej Solidarności. Wyszło na to, że przy okrągłym stole dogadali się komuniści ze swoimi dawnymi opozycjonistami z byłej PZPR. Wyszli więc razem z komunizmu ale, co widać do dzisiaj, komunizm nie wyszedł z nich nigdy.
Natomiast tacy ludzie jak J.Przybył, to ludzie pierwszej Solidarności. Część z nich jak K.Drzazga, kontynuowali działalność polityczną w IIIRP, część (za namową jednego takiego) "wzięła sprawy w swoje ręce" więc wzięli i budowali od zera o własnych siłach, lecz za bardzo im to nie wyszło, ponieważ jak to ujął Bielecki (dzisiejszy doradca Tuska) "pierwszy milion trzeba ukraść". A nie wszyscy chcieli kraść.
Jednak jest jeszcze jedna część ludzi pierwszej Solidarności i chyba najliczniejsza, są to ludzie, którzy wówczas walczyli, a dziś nikt o nich nie pamięta i nie chce pamiętać, są to ludzie, którzy dostają marne grosze emerytury, chodzą zabiedzeni, bez zębów, nie mają na leki, ale wciąż jak pomyślą o wolnym narodzie w silnej Polsce, to im się łza w oku zakręci. To oni są tymi naiwnymi, jednak jeśli zdrowie by im pozwoliło, a Polska potrzebowałaby nowego zrywu, byliby znów pierwszymi, którzy by się poderwali.