kwestia kopulacji i likwidowania niżu, już ci nie przeszkadzała...
Chyba ja jako mama trójki dzieci już odrobiłam swoje jeżeli chodzi o niż,zresztą podwójnie biorąc pod uwagę to,że musiałam przeleżeć trochę w szpitalu,bo przy każdej było zagrożenie ciąży.
Yhym, rozumiem, że pies był wysterylizowany. POLA! jak mogłaś, pisałaś, że sterylizacja chroni przed chorobami, Ty kłamczuszko... Teraz poważniej - podczas sterylizacji, pies był uśpiony, nie było efektu wizualnego. Podczas choroby nie był uśpiony, teraz wyobraź sobie sterylizację bez usypiania. Z resztą, sterylizacja całkowicie zmienia wszystkie organizmy, znika popęd seksualny, hormony inaczej pracują, zmienia się psychika, to są uszkodzenia nie do odrobienia.
Właśnie niestety nie była wysterylizowana,13 lat temu nie wiedziałam tyle,ile wiem teraz,suczka była raz w życiu dopuszczona dla "zdrowotności" w wieku 3 lat,potem już nigdy nie doszła do dobrej formy sprzed ciąży.Mimo karmienia szczeniaków przez 8 tygodni na starość dostała guzów listw mlekowych,jej brzuch w dotyku był jak worek z grochem,a karmienie szczeniąt podobno miało temu zapobiec.
Teraźniejsza sunia za to została wysterylizowana po pierwszej cieczce,teraz jestem pewna,że ta przypadłość,czyli guzy jej nie grożą,do tego jestem pewna,że sterylizacja uchroniła ją przed taką chorobą jak ropomacicze.
Pies dzień po operacji gdyby nie to,że miał ten zabieg i musi być pilnowany,by nie wariował,szalałby jak głupi,czyli jeżeli pies skory do zabawy to czuje się dobrze,w przeciwieństwie do psa,który przez 5 dni leży nie mogąc jeść ,pić,nie mający ochoty nawet do podniesienia się z posłania.
Sterylizacja zmienia zwierzaka,nie ma popędu seksualnego,więc nie ma nerwowego uciekania z domu,niezdrowego podniecania się.Gdy hormony buzują to nie wiem,czy to jest zdrowe,gdy chłop nie może pozbyć się swojego "bagażu" może stać się impotentem,może nabawić się prostaty,to samo jest z psem.
Mam sunię wysterylizowaną,lecz gwarantuję ci,że jej psychika w ogóle się nie zmieniła,nie jest inna,niż przed sterylizacją.Mam porównanie suni poprzedniej i obecnej i daję słowo,że nie ma między nimi żadnej różnicy,nie ma żadnych uszkodzeń nie do odrobienia.
nie naprawiamy czegoś, co samo świetnie się naprawia
No to ja powtórnie powtórzę,że nic w tej sprawie się samo świetnie nie naprawia,ludzie wciąż będą brać do domu małe kotki z ulicy,więc ich ani głód ani zimno nie zabije,później będą znów tak jak ja kiedyś dopuszczać raz w życiu dla zdrowotności,kolejne 6 kociaków przyjdzie na świat,z tych kilku połowa znajdzie domy a reszta wyląduje na ulicy i kolejni ludzie przygarną,dopuszczą dla zdrowotności i za pół roku z 6 będzie 36,po roku z 36 będzie 228 kociaków i tak dalej.Jeżeli ta jedna kotka zostałaby wysterylizowana to ten problem by zniknął.