PiS praktycznie przez cały swój okres rządzenia spijał śmietankę z wcześniejszych rządów Belki.
W przeddzień głosowania nad wotum zaufania dla Rządu PiS opublikował „Program działania rządu”. Był to zlepek dokumentów, pozostawionych w szufladach przez poprzednich ministrów, dość niechlujnie zredagowany. Można w nim np. przeczytać, że rząd miał zaciągnąć kredyty na współfinansowanie Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej Doliny Odry. Widać po powodziach, że cokolwiek zostało zrobione. PiS, które zapowiadało rządy w koalicji z Platformą Obywatelską, nie przygotowało własnego, realnego programu gospodarczego i ludzi, którzy byliby go w stanie zrealizować. Za gospodarkę miała być bowiem odpowiedzialna Platforma, a dla polityków PiS przewidziano w tym obszarze rolę krytycznych recenzentów – wybrzydzających na „liberalne” pomysły koalicjanta i zarazem domagających się polityki bardziej „prospołecznej”.
Kazimierz Marcinkiewicz miał duże kłopoty ze znalezieniem fachowców do obsady resortów gospodarczych. Stanowisko ministra finansów zaproponował swojej znajomej – Teresie Lubińskiej - bądź co bądź naszej lokalnej polityk. Rynki finansowe przyjmowały tę nominację nie najgorzej, dopóki nie wyszło na jaw, jakie są prawdziwe poglądy i kompetencje Lubińskiej. Wypowiedzi dla Financial Timesa, w których ostro zaatakowała zagraniczne supermarkety oraz zaproponowała deficyt budżetowy wyższy nawet niż chciał premier, wywołały duży niepokój ekspertów. Szybko ją odwołano i odesłano do Szczecina. Kryzys pogłębił się, gdy wiceministrem finansów został Cezary Mech, który nie sprawdza się jako wysoki urzędnik. Jest obsesyjnie przywiązany do swych pomysłów – choćby zaciągania długu publicznego wyłącznie na rynku wewnętrznym. Patrzy niechętnie na zagranicznych inwestorów. I miał problemy z komunikacją z otoczeniem.
Gospodarka za PiSu była najsłabszym elementem Rządu.
[ Dodano: 2010-06-29, 17:35 ]
Stańczyk to nie w moim wyrażeniu osoba a postać... Występował na dworach u władcy jako głupiec, kawalarz, miał zabawiać swoimi opowieściami. W literaturze i w języku codziennym to taka przenośnia. Określenie kogoś właśnie śmiesznego, bawiącego swoimi wypowiedziami.
Czym ty chcesz się licytować ? Musiałbyś podzielić swoje osiągnięcia tak by adekwatnie do moich wiekiem pasować. Jestem niewątpliwie od Ciebie młodszy. Ale proszę. Pisz na PW... Pochwal się swoimi dokonaniami. Ja pochwalę się swoimi.