Los Angeles
Do Storczyka i Wykidajly: Serdecznie dziekuje za udzielenie odpowiedzi.
Przypuszczam, ze nie dosc jasno okreslilem sytuacje. Sprobuje podac
wlasny przyklad.
Przyjmuje regularnie ok. 7-miu lekow, przepisywanych przez lekarza
interniste , oraz dwoch specjalistow. Oryginalna recepta opiewa na 100
pastylek, i zawiera uwage: powtorzyc 3 razy, do daty XXX.
Gdy wiec ide do apteki, to automatycznie otrzymuje nastepna porcje
leku. Po wyczerpaniu (trzykrotnym powtorzeniu) leku, rowniez nie udaje
sie do lekarza po recepte, ale zanosze puste opakowanie do farmacji
i dyzurny farmaceuta dzwoni do lekarza, ktory autoryzuje wydanie leku.
W ten sposob moge bez odwiedzania lekarza i pobierania recepty -
leczyc sie "ad calendas Graecas"
Oczywiscie lekarza odwiedzam regularnie co dwa miesiace (on tez musi
zyc!) i oddaje krew do analizy, ale i wtedy nie powtarzam zadnej recepty.
Dlatego kuzynka utyskuje, gdyz mecza Ja te wyprawy do lekarza dla
pobrania recepty, co dla Storczyka zalatwia wnuk!
Stad moje pytanie o forme (prawna lub zwyczajowo stosowana) ktora
moglaby ten biurokratyczny proceder usprawnic.
Nalezy dodac, ze na fiolce z lekarstwem znajduja sie wszelkie wazne
informacje, a wiec: Nazwa leku, jego potencjal w mg. sposob uzycia, jak
rowniez nazwisko i telefon lekarza , telefon farmacji, nazwisko pacjenta,
i wreszcie ilosc powtorzen, data waznosci leku, oraz przeciwwskazania
w uzyciu (przewaznie ostrzezeniua przed uzyciem alkoholu, lub innych
lekarstw na bazie narkotykow..)
W ten sposob 80% "czynnosci" zostalo przeniesione z relacji pacjent-
lekarz, na kontakt lekarz- farmacja, a wlasciwie, to jest w gestii apteki,
bo po stronie lekarza, informacji udziela asystentka, na podstawie danych
z teczki pacjenta.
Ile to oszczedza czasu zarowno lekarzowi, jak i pacjentowi - latwo sobie
wyobrazic. A aptekarz? Cala procedure zalatwia przy pomocy komputera.
Pozdrawiam - Bill