Robiliście ankietę w wybranej grupie rowerzystów. Tej z "szerszymi horyzontami".
A przedstawiacie ją jako opinię wszystkich rowerzystów.
Robiliśmy ankietę wśród zupełnie przypadkowych osób. Staliśmy w kilku wybranych punktach miasta, m.in na terenach typowo rekreacyjnych - przy Teatrze Letnim, przy Pomniku Trzech Orłów, ale także przy takich arteriach, ja Gdańska. Nie pytaliśmy o to, kto gdzie jeździ i w jakim celu. A ponieważ, jak sam stwierdziłeś, większość jeździ rowerem rekreacyjnie, zapewne większość przez nas pytanych też jechała dla przyjemności.
Na tym polega w tym przypadku wciskanie ciemnoty. Natomiast objawem głupoty jest przekonanie, że inni tego nie zauważą.
Już Ci mówiłem - skoro zarzucasz nam brak obiektywizmu i szerzenie kłamstw, sam przeprowadź ankietę i udowodnij swoją rację. Albo przestań pieniaczyć.
Kolego, nie potrzeba robić badań, żeby wiedzieć, że większość rowerzystów (również tych niedzielnych) będzie wolała asfalt niż kostkę. Baliście się, że zbyt wielu powie "wszystko mi jedno"?
Nie. Zbieraliśmy argumenty dla urzędników, że to nie jest tylko i wyłącznie nasz wymysł, tylko oczekiwania większości.
Wały przeciwpowodziowe, jak sama nazwa wskazuje, służą do zapobiegania powodziom. Wyasfaltowane trasy, które w swej głębokiej mądrości uważasz za ścieżki rowerowe, to lokalne drogi. Jedne umożliwiają dojazd do tych wałów (wały przeciwpowodziowe trzeba czasem naprawiać, czasem skontrolować - zaskoczony?), inne łączą miejscowości.
Pogrążasz się coraz bardziej.. Wejdź sobie na mapę google i zobacz połączenia np. ze Schwedt do Gartz.. Widać wyraźnie, że spokojnie jedzie się drogą krajową nr 2. Wałów przeciwpowodziowych nawet nie ma w pełni na mapie! Po co ktoś miałby jechać wąskim i krętym pasem wału przeciwpowodziowego, mając do dyspozycji o wiele lepsze warunki, prostą i szeroką drogę? Owszem, szlak Odra-Nysa czasem łączy się z lokalnymi drogami, ale nie zmienia to faktu, że droga na wałach nie jest zbudowaną na potrzeby kierowców. Czemu, jadąc od Gartz do Schwedt (ok. 20km), w ogóle nie spotykam na wałach samochodu (raz, na kilka przejażdżek), tylko widzę w oddali kilkuset metrów jadących krajową 2? Nie masz bladego pojęcia, jak to wygląda, a piszesz, jakbyś tą drogą jeździł nie wiadomo ile.
Niemców było stać, żeby je wyasfaltować, ale nie bawili się w dwa pasy tam, gdzie czasem przejedzie jakiś traktor, auto czy rower. Zupełnie rozsądne, chociaż może zmylić rowerzystów o "szerokich horyzontach".
Rowerzystów, przy drobrej pogodzie, spotyka się co chwila, raz na kilka minut. Samochód - raz na kilka godzin.
Odróżniasz koszty budowy, koszty utrzymania i koszty materiału? Bo nie wygląda na to...
Wykazuję, która nawierzchnia wychodzi taniej. Drogę nie wystarczy zbudować, ale czasem trzeba też o nią zadbać. I kostka tutaj wyraźnie przegrywa, bo wymaga zwiększonych sił przy porządkowaniu. Przestań więc się ośmieszać, że wychodzi taniej. To, że ścieżka zarasta chwastami i nikt się nią nie interesuje przez lata, nie oznacza, że jest tańsza.
W dalszym ciągu nie podałeś przykładów, z których wynikałoby, że jest inaczej.
A jeśli ingeruje, to asfalt przestaje pękać?
Czemu nie chcą pękać nowe asfaltowe jezdnie?
Bo są nowe?
Wow.. Czemu w takim razie nawierzchnia położona z kostki w tym samym momencie, co jezdnia, wykazuje wyraźnie oznaki zużycia? Zdjęć już miałeś trochę pokazanych, chociażby droga Wolin-Międzywodzie. Porównaj jezdnie obok, które zostały wybudowane w tym samym czasie. Czy też są takie pozarastane i zapadnięte?
Tylko dlatego jeszcze z Tobą dyskutuję.
Mam się czuć wyróżniony?
Gdybyś nie miał klapek na oczach, sam byś zauważył, że chłopakom od rowerów musiało się coś pozajączkować. Dobra, przyjmijmy, że od tego czasu ceny wzrosły dwukrotnie (nie wzrosły, ale niech będzie). Proponuję układ: Ty znajdujesz firmę, która wykona asfaltową ścieżkę po 80 zł za metr kwadratowy (całkowity koszt inwestycji podzielony przez powierzchnię ścieżki), a ja pomagam Wam przekonać władze gminy, żeby zmieniły projekt, i jadę po nich za marnowanie publicznych pieniędzy, jeśli się będą opierać. Ale podkreślam - wykona, a nie powie na wiecu, że ma takie ceny.
Nie jestem od szukania firm, które zrobią ścieżkę za 80zł za m2. Od tego są ludzie, którzy żyją z naszych podatków. Jednakże, jesli w przetargu jest wyraźnie zaznaczone, że ma być kostka, to sorry, ale trzeba zmienić najpierw warunki przetargu.
Ale nie ma problemu - w wolnej chwili mogę spróbować poszukać firmy, która zrobi odpowiednią wycenę i jesli będzie to możliwe, podzielę się z tym na forum.
No poczytałem. Super. Najpierw jakiś gostek znikąd pisze do burmistrza, że się zna na ścieżkach, na dowód wciska ciemnotę, że asfalt tańszy (burmistrz weryfikuje to jednym telefonem), a na koniec apeluje i oferuje swoje dobre rady. Na mój gust odpowiedzi to nie wymaga, jeśli się z rad nie zamierza korzystać. A po takim pokazie kompetencji raczej się nie zamierza.
Kłania się Kodeks Postępowania Administracyjnego i wymóg odpowiedzi w ciągu miesiąca. Jakie by to pismo nie było. Skoro burmistrz i jego podwładni o tym nie wie, to nie nadaje się na to stanowisko.
I po tych dwóch pokazach jest trzecie pismo, które już podsumowałem.
Jeśli chcecie, żeby Was traktowali poważnie, musicie jeszcze sporo nad sobą popracować.
To nie my co miesiąc ciągniemy kasę z publicznych środków. Jeśli ktoś zabiera się za rządzenie, to niech bierze za to odpowiedzialność.
Przy okazji - strona SRS też nie świadczy o Was najlepiej. Rozwinąć?
Rozwijaj..
I dopóki występujesz jako praktyk, wszystko w porządku. Ale jak próbujesz uczyć inżynierów budowania, na dodatek opowiadając dyrdymały o kosztach tym, którzy te koszty ponoszą, to jesteś traktowany odpowiednio. Dotarło?
Burmistrz dowiedział się, że asflat jest droższy, bo ktoś tam tak powiedział, ja mam info od pracowników ZDiTM, że asfalt byłby tańszy. Załóżmy, że nie ma tych danych o cenach, które podałem. Słowo przeciw słowu. Mam wierzyć burmistrzowi tylko dlatego, że jest burmistrzem?
A co do inżynierów-projektantów - jeśli ludzie nie poruszają się tak, jak sobie przewidzieli inżynierowie, znaczy, że inżynuierowie dali ciała.. W Gorzowie na środku jednej drogi rowerowej ustawiono latarnie, rowerzysta w nie przyrżnął, bo się na moment zagapił, zgłosił sprawę do sądu przeciwko zarządowi dróg i wygrał.. Kto wykazał niekompetencje w tej sprawie? Rowerzysta, bo powinien wiedzieć, że polscy specjaliści stawiają słupy na środku drogi?
Takich przykładów jest dużo, dużo więcej.. Jeśli projektanci nie radzą sobie z projektowaniem i elementarnymi zasadami fizyki, to może powinni zająć się czymś innym?
Dla mojej ciekawości - potrafisz wskazać ten przepis o krawężnikach wystających ponad 1 cm?
Rozporządzenie MTiGM z 2 marca 1999r. w sprawie warunków jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytowanie + dodatkowe źródła i dobra praktyka, która nakazuje całkowite niwelowanie krawężników z poziomem jezdni. Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, by zostawiać sterczący krawężnik przy drogach dla rowerów.
W sumie trochę szkoda, bo (pomijając Masę Krytyczną) robią sporo dobrego.
Od MK tak naprawdę wszystko się zaczęło. Sam należysz do rowerzystów, który boi się poruszać po drogach publicznych.
Niezupełnie. Nie wyjadę na ruchliwą drogę z synem. Nie czuję się też dobrze na drodze, na której co chwila jakieś auto wyprzedza mnie mieszcząc się na tym samym pasie. To wszystko.
[/quote]
Bo może jedziesz zbyt blisko prawej krawędzi jezdni?
Nie jestem ortodoksem, który shańbi się każdym rodzajem drogi rowerowej.
Możesz podkręcić jasność wypowiedzi?
[/quote]
Są rowerzyści, którzy nawet najlepszą drogę dla rowerów o dobrej jakości będą ignorować i pojadą jezdnią. Mnie dobra droga dla rowerow skłania do korzystania z niej.
A organizujecie to jako legalną manifestację czy nadal opowiadacie bajki o przypadkowym wyborze tej samej trasy? I czy nadal twierdzicie, że to sposób na zdobycie sympatii kierowców?
Masz bardzo stare informacje. Masa krytyczna jest u nas zalegalizowana od kilku lat. Mamy eskortę policji, urząd miasta jest informowany o trasie przejazdu.
Generalnie uważam, że Masa bardziej Wam szkodzi niż pomaga.
Masa umrze śmiercią naturalną, jeśli rowerzyści, jeżdżący po mieście, będą się czuli tak samo komfortowo, jak jadąc w masie.
Nadal nie rozumiesz. Szkoda.
Ty nie rozumiesz. Użytkownicy swoim zachowaniem wystawiają opinię projektantom, zarządcom dróg i organizatorom ruchu.
No dobra, jeszcze raz: nawierzchnia bitumiczna częściej niż inna jest nawierzchnią wirtualną. Po pierwsze dlatego, że jest droższa w budowie, więc za te same pieniądze zrobi się mniej.
Przykład proszę. Jakikolwiek.
Po drugie dlatego, że - w przeciwieństwie do ścieżki z kostki - nie zrobi jej firma majstra Zenka zatrudniającego kilku pomocników. Dlatego podejście "asfalt albo nic" oznacza zazwyczaj nic.
Sugerujesz, że wybiera się kostkę celowo, aby kolega kolegi mógł zarobić?
Ty wolisz nic z perspektywą asfaltu za ileś lat, bo pojedziesz sobie jezdnią. Niedzielni wolą to, co może być już (czyli nawet fazowany polbruk), bo poruszanie się jezdnią z dzieckiem jadącym na swoim rowerku to duże ryzyko.
To może wszystkie jezdnie powinni zacząć budować z kostki (kocich łbów), co wymuszałoby na kierowcach zmniejszenie prędkości? Przecież taki też jest jeden Twoich 'argumentów'..