Parę uwag zawodowca, choć nie profesjonalisty - fotografika. Zwyczajnie - fotografującego dziennikarza, który pewne dziedziny fotografii traktuje jako hobby (architektura). Fotografuję 43 lata. Od 14 roku życia. I zęby zjadłem na analogach - od mieszkowców poczynając, a na wyrafinowanych lustrzankach kończąc. Też analogowych. Z formatu 6x6 miałem tylko Pentacona. Na więcej kasy nie starczyło.
Dziś bawię się kompaktami. Zaawansowanymi. W tej chwili jeszcze - póki co - Panasonic Lumix FZ 30. Dlaczego? Bo rację ma Piotr S. Zależy co jest komu potrzebne. I do czego. Mnie, póki co (już niedługo) ten sprzęt wystarcza. Ale pamiętam czasy (rok 1983, pielgrzymka Papieża) kiedy dźwigałem Pentacona, 500 mm obiektyw, 300 mm Sonnar, standard + duży, solidny statyw. Warto było? Wtedy tak, dziś na pewno nie.
Mam - mniemam - ogromną wiedzę o fotografii. Zarówno analogowej, jak i cyfrowej. Niedostatki analogów nadrabiałem w ciemni, niedostatki cyfrówek nadrabiam w komputerze.
Wnioski po tylu latach? Lustrzanki wciąż mają wyższość nad nawet super zaawansowanymi kompaktami. I pewnie tak pozostanie. Niemniej nie każdemu są potrzebne, bo wymagają dźwigania całej góry sprzętu. Jeśli nie zarabiasz fotografując i nie masz ambicji samych zdjęć artystycznych - po co ci ten wysiłek? Zrekompensuj go wiedzą. O fotografii i np. o posługiwaniu się Photoshopem. Jak masz dobrego RAW-a - cuda można zdziałać.
Wszystko, co napisałem nie zmienia faktu, że najlepszym moim aparatem w niedługo półwiecznym doświadczeniu był... Olympus OM-1. Analog, konstrukcja niby podobna do enerdowskiej Practiki i radzieckiego Zenitha, ale japońska. I ten cudowny obiektyw. Bosko oddawał kolory i bosko rysował.
Tu jedna dodatkowa uwaga. Nigdy, najcudowniejszym zoomem, nie zrobisz takiego zdjęcia, jakie udaje się zrobić obiektywem stałoogniskowym. Czyli obliczonym dokładnie dla potrzeb konkretnego powiększenia. Kat widzenia stały, jasność stała, aberracji nie ma. A wśród konstrukcji szkieł trudno coś znaleźć lepszego od starej koncepcji Tessara.
Sumując: należy określić potrzeby i do tego dobrać aparat. Taki naprawdę satysfakcjonujący to cena dobrego samochodu. Pozostając w granicach rozsądku i przeciętnych możliwości nabywczych należy wybrać między bardzo zaawansowanym kompaktem i jedną z dwóch lustrzanek: Nikona lub Canona. Ze wszystkimi konsekwencjami dokonanego wyboru. Kompakt będzie kosztował więcej pracy na komputerze, lustrzanka - konieczność dokupienia osprzętu (spora kasa) i żonglowania zmianami w trakcie akcji fotografowania. Ale w ostatecznym rachunku liczy się jeszcze instynkt i pomijany - talent.