Żenada, żenada i jeszcze raz żenada. To tak jak w tym dowcipie o rowerach, które w Moskwie rozdają za darmo. A tak naprawdę nie rowery tylko samochody, i nie w Moskwie tylko w Leningradzie i nie rozdają tylko kradną.
Dokładne taka sama "prawda" o Ośrodku głoszona jest przez nie mogące pogodzić się z utratą stołków panie byłe dyrektorki i grupkę tych, którzy za ich rządów mieli się zdecydowanie lepiej niż pozostali pracownicy placówki. Wycierają sobie przysłowiowe "gęby" frazesami o dobru dzieci i pracowników a chodzi głównie prywatę i utracone korzyści majątkowe.To wstrętne.
W ośrodku pracuje się normalnie i spokojnie. Dzieci są zaopiekowane a zajęcia odbywają się zgodnie z planem i obowiązującym programem. Nie dzieje się nic niepokojącego poza zachowaniem byłych dyrektorek i ich grupy wsparcia, która jest nieliczna. Rodzice zadowoleni są z naszej pracy. To wicedyrektor odmówiła współpracy z pełniącą obowiązki dyrektora bo poczuła się dogłębnie urażona tym, że Powiat nie jej zaproponował objęcie tego stanowiska, tylko młodszej stażem i wiekiem koleżance. Ambicja, zazdrość, zemsta i utracone synekury. To jest prawdziwy powód afery, którą próbują rozpętać, posługując się wytartymi w ich ustach frazesami o dobru dzieci i ośrodka.
To teraz zaczyna być normalnie. Rozpoczęły się remonty i naprawy, których nie można było zrobić przez ostatnie 10 lat. Mądrzy nauczyciele, którym naprawdę zależy na dobru dzieci pracują profesjonalnie i spokojnie. Wspólnie staramy się rozwiązywać problemy. Nie zależy nam na aferach i rozgrywkach- teraz jak się okazało politycznych. Byłe dyrektorki szkodzą ośrodkowi, kalają dobre imię ośrodka na które placówka pracowała kilkadziesiąt lat, a wszystko tylko dlatego, że utraciły funkcje (nie pracę!) Prawdą jest, że w SP,Gimnazjum i SPDP nie ma wicedyrektora, bo nikt nie śmie zająć stanowiska "Matki nauczycieli" jak się nazwała była wice. Nikt nie ma odwagi bo widzi co się dzieje..do jakich posunięć są zdolne byłe sprawujące władzę panie i ich otoczenie. Przykładem może być hańbiący w swej treści i formie donos rozesłany do instytucji związanych z oświatą , pod którym podpisano się w imieniu pracowników placówki.Oburzeni jego treścią pracownicy napisali własne oświadczenie, w którym skrytykowali treść donosu i pod którym wszyscy podpisali się osobiście z imienia i nazwiska. Sprawa szkodzenia placówce przez byłe kierownictwo nadaje się do komisji dyscyplinarnej. Mamy nadzieję, że dogłębna kontrola wszystkich dokumentów obnaży prawdziwe motywy zachowania byłej władzy. Przykre jest to, że przez tego typu osoby słowo nauczyciel traci godność i właściwe sobie znaczenie.
