Problem z krzyżem ciągnie się od czasów ks. Metryki. Kiedy na początku obecnego stulecia przeprowadzono remont wieży - krzyż został ustawiony prosto i było OK. Niestety, gdzieś koło roku 2008, ksiądz Metryka uległ pokusie finansowej i krzyż... zdemontował, ustawiając na szczycie wieży anteny jednego z operatorów telefonii komórkowej. Po zauważeniu i opisaniu sprawy przez "Magazyn Policki" oraz interwencji burmistrza Diakuna - anteny zniknęły, a krzyż wrócil na swoje miejsce. Niestety "wstawiono go w dziurę", ale nie zamontowano odciągów ze stali zbrojeniowej, dlatego opierał się na kołnierzu betonowej tulei, poddając podmuchom wiatru. Stąd zmiany położenia. Interweniowałem (wówczas z urzędu) u ks. Metryki, niestety nic nie wskórałem, bo temat bagatelizował. Szczęśliwie, ów zasłużony ongiś kapłan, który, niestety, na starość zaczął tracić dyspozycje do zarządzania parafią, został zwolniony z obowiązków w dniu 75 urodzin.
Jego następca (obecny proboszcz) podjął liczne działania remontowe i renowacyjne (sporo dokonał, efekty widać), zostawiając na koniec remont samej wieży. A jak mi dwa lata temu wyjaśnił inżynier kierujący restauracją kościoła - prawidłowe ustawienie krzyża może nastąpić dopiero w momencie remontu wieży. Inna rzecz, czy kolebanie się ciężkiej, ponadsiedmiometrowej konstrukcji i jej obroty wzdłuż osi poziomej i pionowej, nie spowodowały naruszenia samej tulei wieńczącej wieżę. Ale, jeśli "Kuba" ma dobre informacje dotyczące rychłego remontu wieży - wszystkie elementy szczytowe zostaną gruntownie zbadane, zabezpieczone i problem zniknie. Na razie należy wierzyć w opiekę Opatrzności, bo gdyby szczytowa tuleja runęła i ciężki krzyż spadłby na dach kościoła - przebiłby go niechybnie, jakkolwiek by nie uderzył. Strach pomyśleć jakie byłyby skutki takiej katastrofy przy wypełnionym ludźmi kościele. Ale: "Pan Bóg w niebie" i czuwa nad swymi dziećmi, błądzącymi na ziemi.