Moja kuzynka uczyła się w studium wychowania przedszkolnego. Gra na instrumencie była jednym z przedmiotów. Żaden cud, tu nie trzeba zagrać kwartetu smyczkowego g-mol, tylko utwory typu "zielony walczyk, raz, dwa, trzy".
I co Wykidajło? Twoja kuzynka prowadzi rytmikę w przedszkolach?
Jestem pewien, że nauka gry na instrumentach w studium wychowania przedszkolnego niestety nie wystarczy na opanowanie instrumentu nawet na tak podstawowym poziomie jak "zielony walczyk".
A wiem co mówię, bo jestem absolwentem szkoły muzycznej i gram na pianinie i gitarze.
Nie dziwię się, że nauczyciele są za rytmiką - też bym popierał godzinę wolnego w czasie pracy i znajdował uzasadnienia, dlaczego powinien to robić kto inny
Po pierwsze, jednorazowe zajęcia z rytmiki w przedszkolu trwają pół godziny, 60 minut to za dużo dla małych dzieci aby zachowały koncentrację.
Po drugie, tak się składa, że najpierw na zebraniu ogólnym, rodzice powiedzieli chcemy rytmiki i jesteśmy gotowi za nią zapłacić. A dopiero po zebraniu, na spotkaniu w grupie rodzice zapytali panie nauczycielki i usłyszeli opinie Pań. Na marginesie dodam, że podczas zajęć z rytmiki Panie sa razem z grupą i uczestniczą w zajęciach, nie jest to zatem dla nich przerwa na kawę.
Jeżeli w polickich przedszkolach nie ma pań z takimi kwalifikacjami, to coś jest nie tak z zatrudnianiem.
Jednym z warunków uzyskania zatrudnienia w takiej placówce jak przedszkole jest posiadanie odpowiedniego, kierunkowego wykształcenia. Bez tego nie można być nauczycielem w przedszkolu.
Wykidajło, w przeciwieństwie do Ciebie mam obecnie dziecko w przedszkolu. Codziennie rozmawiam z rodzicami o funkcjonowaniu przedszkola. Codziennie też obserwujemy jego pracę i pracę Pan z naszymi dziećmi. I potrafimy określić czego chcemy, a czego nie.
Na ostatnim zebraniu określiliśmy, że chcemy zajęć dodatkowych z rytmiki dla naszych dzieci, bo takich zajęć nie ma w ramach programowych w przedszkolu. Pozwól więc, że sami sobie to spróbujemy zorganizować.