...Bo na razie to ja w Twoje przedszkole mieszam się nieporównywalnie mniej niż Ty w moją szkołę.
W czasie trwania wakacji włączałem się jeszcze w jakieś dyskusje z uczniami. Od rozpoczęcia roku szkolnego już tego nie robię, bo jestem zdania, że dla uczniów jest teraz czas nauki i szkoły, a nie zajmowanie się sprawami innymi, choć ze szkołą związanymi.
Dodam, że zdecydowanie i ostro reagowałem na różne pomysły samych uczniów o bojkocie rozpoczęcia roku szkolnego(a takie pomysły były) argumentując, że rusza szkoła i to jest dla nich priorytet.
Sądzę, że komentarz Pana starosty, powtórzony dziś w radio przez Panią Naczelnik Wydziału Edukacji odnośnie udziału uczniów w marszu "Uczniowie powinni być w szkole" jest nietrafiony i nie odnosi się do tego, co się tam działo. Uczniowie na marszu byli już po zajęciach szkolnych i Ty to widziałeś. Poza tym sam naciskałem na organizatorów marszu aby żądali od uczniów niepełnoletnich pisemnej zgody rodziców na udział w marszu.
Wielokrotnie pisałem o moich motywacjach do udziału w tym społecznym proteście, nie będę powtarzać. Ale Wykidajło... ja mam głębokie poczucie, że to jest też moja szkoła, choć nie mam tam(jeszcze) swojego dziecka. Sądzę, że mam do tego prawo, przynajmniej do czasu rozstrzygnięć formalnych wniosków leżących na biurku wojewody albo do momentu, w którym zarząd powiatu albo Pan Starosta zdecydują się wreszcie uczciwie odpowiedzieć na pytania, które zadali im nauczyciele, rodzice, uczniowie, absolwenci, a na które do dziś odpowiedzi nie padły.
Szanuję sugestię i życzenie dyskutujących i kończę temat przedszkoli.
A na marginesie, musimy się kiedyś Wykidajło spotkać przy instrumentach, może Cię jeszcze na Śmietnik zaciągnę